O negatywnej opinii MF pisze w piątek Polska Agencja Prasowa.We wtorek rząd przyjął przygotowane przez resort energii przepisy wprowadzające opłatę emisyjną. Wyniesie ona 80 zł na 1000 litrów wprowadzonego do obrotu paliwa. W praktyce, razem z podatkiem, za każdy litr paliwa trzeba będzie zapłacić 10 gr więcej. Za uiszczenie opłaty będą odpowiedzialni producenci i importerzy paliw silnikowych, ale trudno sobie wyobrazić, że nie odbije się to na kieszeniach klientów stacji benzynowych.
Jak podaje PAP, Ministerstwo Finansów w uwagach do projektu datowanych na 1 marca mocno skrytykowało ten pomysł. "Należy liczyć się z niezadowoleniem społecznym związanym ze wzrostem ceny paliw na stacjach" - napisał wprost resort Teresy Czerwińskiej.
"W rejonach przygranicznych spadnie konkurencyjność cenowa paliw krajowych w stosunku do tych z krajów ościennych. Należy przypuszczać, że wzrośnie również ryzyko wzrostu szarej strefy w obrocie paliwami silnikowymi, gdyż wzrośnie opłacalność takiego procederu. Wzrost kosztów transportu to niższy zysk przedsiębiorstw, a co za tym idzie także potencjalnie niższe wpływy z podatku CIT i PIT" - głosi stanowisko Ministerstwa Finansów.
Resort zwracał też uwagę na to, że ucierpią finanse publiczne, co związane jest z unijnymi regulacjami.
Ministerstwo Energii odrzuciło jednak te uwagi, a projekt został jednak przyjęty. Rząd przewiduje, że dzięki nowej opłacie paliwowej uda się w Polsce wybudować odpowiednią infrastrukturę do tankowania gazu ziemnego, biopaliw oraz ładowania samochodów elektrycznych. Spaść mają także koszty użytkowania pojazdów opartych na paliwach alternatywnych. Nade wszystko zaś poprawie ulegnie jakość powietrza, zwłaszcza w miastach.
Jak pisaliśmy, nieważne, jak bardzo rząd będzie zapewniał, że nowa opłata nie spowoduje wzrostu cen - tak zapłacą za nią kierowcy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl