1 stycznia Rosja wprowadziła opłaty utylizacyjne. – Nagle wszystko zamarło – mówi Mariusz Golec, prezes zarządu spółki Wielton, która ma w Rosji własną montownię. Dodaje, że to mocno uderzyło w producentów pojazdów. Tak mocno, że rosyjskie władze zdecydowały się wycofać z tego pomysłu już od czerwca br.
- Na początku roku Rosja wprowadziła opłatę utylizacyjną, która drastycznie uderzyła w producentów pojazdów. Dla nas to oznaczało, że jeśli cena naczepy to 30 tys. euro, klient dodatkowo musiał zapłacić 5 tys. euro. To prawie 15 proc. wartości pojazdu. Rynek przez to zamarł – mówi w rozmowie z money.pl mówi Mariusz Golec, prezes zarządu Wielton.
Spółka jest największym na polskim rynku producentem przyczep i naczep i jednym z wiodących producentów w Europie.
Nowe opłaty w Rosji mocno uderzyły we wszystkich producentów, nie tylko zagranicznych, ale również rodzimych, dlatego rosyjskie władze wycofały się w nowych opłat.
– Mamy sygnały, że już w czerwcu zmienią się te przepisy, z którymi mieliśmy problem – mówi prezes Golec. I podkreśla, że mimo dużych spadków na tamtejszym rynku spółka nie ma zamiaru wycofywać się z Rosji.
- Dziś sytuacja gospodarcza i polityczna jest niestabilna, ale jesteśmy na tym rynku 10 lat, mamy tam własną montownię i sieć sprzedaży. Marka Wielton jest na rosyjskim rynku bardzo rozpoznawalna, więc nie chcemy tego zaprzepaścić – mówi Mariusz Golec.
Przyznaje jednocześnie, że jego biznes zanotował bardzo mocny spadek sprzedaży na tym rynku. – Obecnie walczymy o to, żeby zarobić na tę spółkę rosyjską, żeby pokryć choć koszty jej funkcjonowania – mówi prezes. I dodaje: czekamy na odbicie, są już pierwsze pozytywne symptomy stabilizacji sytuacji.
Grupa Wielton obecna jest na 35 rynkach na świecie. I kwartał 2016 roku był dla niej rekordowy. Spółka zanotowała zysk netto na poziomie 10 mln zł, podczas gdy rok wcześniej było to jedynie 2,9 mln zł. Przychody ze sprzedaży wzrosły o 26 proc. (rok do roku) do 175 mln zł.