Gdy PiS zapowiadał podatek od sieci handlowych, twierdził, że nie tylko zwiększy on wpływy do budżetu, ale będzie jednocześnie chronić polski biznes. Tymczasem właściciele polskich sieci handlowych alarmują, że projekt będzie miał zupełnie inne skutki.
"Nowy podatek w planowanym wymiarze 2 proc. od obrotu ma wygenerować około 3,5 mld złotych wpływów do kasy państwa, z czego zdecydowaną większość wniosą sieci spożywcze. Pozostałe spodziewane skutki wprowadzenia podatku stoją w sprzeczności z deklarowanymi celami" - czytamy w oświadczeniu, które podpisała grupa polskich przedsiębiorców. To m.in. przedstawiciele sieci Piotr i Paweł, Eko, Polo, Stokrotka, Chata Polska.
Twierdzą oni, że wbrew przedwyborczym deklaracjom PiS, projektowany podatek w równym stopniu obejmie zarówno sieci zagraniczne jak Biedronka, Lidl czy Auchan, jak i znaczącą grupę polskich przedsiębiorców.
Właściciele polskich sieci handlowych podkreślają, że często ich rentowność nie przekracza 2 procent. Co za tym idzie, dodatkowy podatek mógłby przyczynić się do upadku ich przedsiębiorstw. Zauważają, że brak rozgraniczenia w projekcie między sklepami z polskim kapitałem, a sieciami globalnymi bardziej zaszkodzi słabszym, czyli rodzimym sklepom.
Źródło: Sygnatariusze oświadczenia polskich przedsiębiorców branży handlowej
Mimo tej krytyki, deklarują chęć współpracy przy ewentualnych zmianach projektu PiS. "My, polskie firmy handlowe zamierzamy nadal skutecznie działać na bardzo konkurencyjnym rynku polskim, zdominowanym przez globalne koncerny handlowe, które budowały swoje potęgi przez dziesiątki lat. Inicjatorom nowego podatku pragniemy wskazać trendy i zjawiska dziejące się w polskim handlu detalicznym oraz skutki zmian w jego strukturze, jakie wprowadzenie projektowanego podatku może przynieść" czytamy w oświadczeniu.
Zobacz także: Lewiatan Holding: skończyła się era hipermarketów