Piotr Szumlewicz w liście otwartym do Andrzeja Dudy pisze, że warunki pracy pracowników PLL LOT są coraz gorsze, a związki zawodowe działające w branży są zastraszane i szykanowane przez obecny zarząd.
Szef mazowieckich OPZZ, Piotr Szumlewicz, wystosował w środę pismo do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą, by ten ujął się za pracownikami państwowej spółki Polskich Linii Lotniczych LOT.
” Zarząd rezygnuje z umów etatowych na rzecz samozatrudnienia, a ponadto obciąża pracowników coraz to nowymi obowiązkami bez podnoszenia im wynagrodzeń. Transport lotniczy to praca niezwykle odpowiedzialna, wymagająca spokoju, profesjonalizmu, komfortu pracy. Brak stabilności zatrudnienia, presja wywierana na pracowników, groźby kierowane wobec nich mogą mieć katastrofalny wpływ tak dla załogi pokładowej, jak też dla pasażerów. Oszczędzając na pracownikach, zarząd PLL LOT ogranicza bezpieczeństwo lotu” – pisze w imieniu rady OPZZ województwa mazowieckiego.
Jak przekonuje, postulaty związków zawodowych mają na celu zwiększenie stabilności i bezpieczeństwa pracy, a zarząd lekceważy ich głos.
Źródło: OPZZ
”(...) Gdy związki zawodowe działające w transporcie lotniczym wyraziły niezadowolenie z warunków pracy, ruszyła przeciwko nim kampania nienawiści i zastraszania. Zarząd firmy nie tylko nie dba o godne warunki pracy, ale też łamie podstawowe prawa pracownicze i dąży do zastraszenia związków, których działanie stanowi ważny element demokratycznego państwa prawa.” – czytamy w liście do prezydenta.
Szumlewicz przekonuje, że pracownicy pracują w atmosferze gróźb i pomówień. OPZZ domaga się również dymisji prezesa, Rafała Milczarskiego, przywrócenia regulaminu wynagrodzeń i eliminacji umów niestandardowych.
”Troska o godne warunki pracy w transporcie lotniczym to obowiązek państwa. W kampanii wyborczej wiele mówił Pan o godności pracy i odzyskaniu zaufania do państwa. Liczymy, że dotrzyma Pan słowa i stanie po stronie pracowników PLL LOT” – kończy przewodniczący Rady OPZZ.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia związki zawodowe personelu pokładowego i lotniczego zapowiedziały strajk generalny. Sytuacja jest poważna. Tuż przed majówką, która miała okazać się kłopotliwa dla podróżujących, został on jednak wstrzymany. Odbyła się jednak pikieta.
-Tym samym dajemy czas panu premierowi Morawieckiemu na zajęcie stanowiska w sprawie niepokojów społecznych w spółce. W wypadku braku działań premiera do połowy maja 2018 r., poinformujemy o naszej decyzji w sprawie nowego terminu strajku pracowników PLL LOT, za który wyłączną odpowiedzialność będzie ponosił pan Rafał Milczarski - zaznaczył wówczas Adam Rzeszot.
O co toczy się gra? Jak informowaliśmy w money.pl, chodzi pieniądze i warunki pracy. Pracownicy żalą się, że prawie połowa pensji jest uzależniona od różnych dodatków. Raz są, raz ich nie ma. Czyli wynagrodzenie zawsze jest niespodzianką. Zależy im na przywróceniu regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku. Jednocześnie nie godzą się na część nowych obowiązków.
Wynagrodzenia przed laty spadły, bo LOT musiał oszczędzać i ratować biznes. Ale - zdaniem związkowców - nie zostały przywrócone, gdy firma wyszła na prostą. A przecież to właśnie LOT przedstawiany jest jako największy biznesowy sukces "dobrej zmiany" Prawa i Sprawiedliwości.
Jak pisaliśmy w money.pl, racje LOT można zawrzeć w krótkim zdaniu: spełnienie żądań związków zawodowych jest niebezpieczne dla finansów spółki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl