W toczącej się obecnie dyskusji na temat wykorzystania OFE do realizacji rządowych planów rozwojowych media zupełnie pomijają to, jak system OFE jest irracjonalny i krzywdzący polskie państwo, obecnych i przyszłych emerytów. Takie podejście wynika z tego, że w tej dyskusji dominują przedstawiciele banków i innych instytucji finansowych oraz powiązani z nimi "eksperci" działający w istocie jako lobbyści. Pytanie ich o zdanie na temat OFE można jedynie porównać z pytaniem wilka, co sądzi na temat stada owiec - pisze dla money.pl prof. Leokadia Oręziak.
Można jedynie wyrazić żal, że nawet media publiczne nie bronią interesu społecznego, tylko faktycznie stoją po stronie tego wilka, dając mu pole do snucia wizji, jak środki z OFE można wykorzystać do inwestowania w nowe obszary jak infrastruktura czy nieruchomości.
Jest to desperacka próba znalezienia racji bytu dla OFE, rozwiązania, które pod naciskiem Banku Światowego i MFW (a w istocie międzynarodowych koncernów finansowych) wprowadziła tylko niewielka garstka krajów na świecie (ok. 30 na ponad 200 krajów), które nigdzie się nie sprawdziło i w wielu krajach zostało już zlikwidowane, albo poważnie ograniczone.
Sektor finansowy walczy o utrzymanie OFE, bo trudno znaleźć lepsze źródło zysków, jak kierowane pod państwowym przymusem publiczne pieniądze ze składek emerytalnych, którymi można rozporządzać według własnego uznania (finansując różne powiązane spółki i biznesy) oraz pobierać co miesiąc, przez dziesiątki lat opłaty za zarządzanie.
Jeśli państwo chce budować infrastrukturę, to może to robić bezpośrednio przez swoje agendy, nie ma żadnego uzasadnienia, by publiczne pieniądze najpierw skierować do OFE, by tam powszechne towarzystwa emerytalne (PTE) najpierw sobie pobrały opłatę od składki, a potem zainwestowały pozostałą kwotę w zakup obligacji infrastrukturalnych, pobierając następnie co miesiąc opłatę od zarządzania tymi papierami. Jedynym celem tego rozwiązania jest zapewnienie zysków pośrednikom, jakimi są tu PTE (należące w większości do wielkich zagranicznych koncernów), kosztem finansów publicznych. Jest to w istocie działanie na szkodę interesu publicznego.
Do końca lipca 2016 r. trwa tzw. okienko transferowe. W okresie tym ponad 2,5 mln osób, których część (15 proc.) składki emerytalnej kierowana jest ciągle do OFE, ma możliwość zmiany tego stanu rzeczy tak, by cała ich składka emerytalna była kierowana na specjalne subkonto w ZUS. Rząd nie podejmuje żadnych działań, aby tak się stało, a same PTE starają się, by o okienku transferowym było cicho.
Zapewne im mniej się ludzi dowie, że można zrezygnować z kierowania składki do OFE (składając do ZUS odpowiednie oświadczenie), tym mniej zdecyduje się na zostawienie w ZUS całej składki emerytalnej. PTE zdecydowały, że nie będą w ogóle prowadzić reklamy na rzecz OFE, co nie dziwi, bo trudno byłoby reklamować te fundusze, gdy wiadomo, że np. w ciągu ostatniego roku wartość rynkowa ich aktywów drastycznie spadła na skutek spadku cen akcji na giełdzie (WIG 20 jest o ponad 20 proc. niższy niż rok wcześniej i o prawie 30 proc. niższy niż w październiku 2007 r.).
Uderzające jest też to, że państwo przyzwala na tę grę w ruletkę publicznymi pieniędzmi pochodzącymi ze składek emerytalnych i nie podejmuje działań, które mogłyby zatrzymać to krzywdzące dla przyszłych emerytów rozwiązanie, jakim jest OFE. To oni w pierwszej kolejności ponoszą koszty i ryzyko z tym związane. To ich emerytury będą mniejsze, bo kolejne kryzysy dalej będą rujnować wartość środków zgromadzonych w OFE. Wartość ta nieustannie zmniejsza się też na skutek opłat, jakie sobie pobierają PTE.
Doświadczenie Chile, gdzie przymusowe fundusze emerytalne ustanowiono w 1981 r., pokazuje, że opłaty pobierane przez towarzystwa emerytalne pochłonęły już ponad 30 proc. składek emerytalnych. Wartość rynkowa aktywów w chilijskich OFE (AFP) została zredukowana też przez liczne w ostatnich czasach kryzysy. Ostatecznie, po kilkudziesięciu latach od przeprowadzenia całkowitej prywatyzacji emerytur, okazało się, że ponad dwie trzecie członków AFP nie jest w stanie otrzymać z tych funduszy żadnej emerytury.
Bez państwowych zasiłków emerytalnych wprowadzonych w 2008 r. większość starych ludzi umarłaby z głodu. Tymczasem AFP wyprowadziły ponad 40 proc. aktywów za granicę, a resztę przechwyciła miejscowa oligarchia pod hasłem wspierania rynku finansowego i finansowania rozwoju krajowych przedsiębiorstw. Polska reforma emerytalna przeprowadzona w 1999 r. była wzorowana na reformie w Chile i do takich samych rezultatów prowadzi. Już pochłonęła i dalej pochłania gigantyczne środki publiczne.
Trzeba podkreślić, że Polska nie miała i dalej nie ma nadwyżek budżetowych, by odkładać je na przyszłe emerytury, przeciwnie – od dziesięcioleci w budżecie państwa jest deficyt. By pokryć w ZUS ubytek składki idącej do OFE, zamiast na wypłatę bieżących emerytur, państwo musi pożyczyć pieniądze, w przeciwnym razie część obecnych emerytów nie miałoby za co kupić chleba.
Obrońcy OFE starają się wypierać ze świadomości społecznej fakt, że stworzenie OFE w 1999 r. i przekazywanie do funduszy niemal 40 proc. składki emerytalnej przyczyniło się do lawinowego wzrostu długu publicznego. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, myśląc, że przecież do OFE idzie część ich miesięcznego wynagrodzenia, o jakim więc długu można tu mówić. Osoby te nie biorą zatem pod uwagę, że gdyby rząd nie pokrywał w ZUS ubytku powodowanego przez OFE, to ich rodzice i dziadkowie będący na emeryturze nie mieliby z czego żyć.
Ustanowienie OFE stało się najważniejszą przyczyną narastania zadłużenia publicznego od 1999 r. Do końca 2013 r. z powodu wprowadzenia przymusowego drugiego filara emerytalnego powstało ponad 300 mld dodatkowego zadłużenia. Stanowiło to połowę przyrostu państwowego długu publicznego w tym okresie. Gdyby nie zmiany w OFE przeprowadzone w 2011 r. i 2014 r. (w tym zmniejszenie składki idącej do OFE, przeniesienie połowy aktywów OFE do ZUS) Polska nie byłaby w stanie udźwignąć tego ciężaru i mogłaby podzielić los Grecji.
Już w 2010 r. dodatkowy dług publiczny wynikający z istnienia OFE sięgnął ponad 40 mld zł rocznie, w tym 27 mld zł, by pokryć w ZUS ubytek składki, a kilkanaście miliardów to koszt odsetek od długu spowodowanego przez OFE). Nie można zapominać, że znajdujące się obecnie w OFE aktywa o wartości ok. 140 mld zł zostały także sfinansowane długiem, a roczne koszty jego obsługi można szacować na co najmniej 5-6 mld zł.
W uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej na 2016 r. wskazano, że potrzeby pożyczkowe państwa wynikające z konieczności refinansowania w ZUS ubytku składki idącej do OFE, to ponad 3 mld zł. Przez 4 lata (do następnego okienka transferowego w 2020 r.) przybędzie zatem co najmniej kilkanaście miliardów złotych nowego długu, jeśli w OFE zostanie ok. 2,5 mln osób. Środki pozyskane dzięki temu dodatkowemu zadłużeniu państwa zostaną zainwestowane na giełdzie, m.in. w akcje.
Trzeba podkreślić, że o ile ten dług będzie nieustannie, każdego dnia, powiększał się o odsetki, to wartość rynkowa akcji może drastycznie spaść w krótkim czasie, i nie zostać odbudowana przez lata. Nie dość, że krzywdzi to tego biednego człowieka, którego emeryturą sektor finansowy gra na giełdzie, to uderza boleśnie także w finanse publiczne. Nawet zwykła gospodyni domowa nie robi czegoś takiego, że najpierw zaciągnie kredyt, a uzyskane środki zainwestuje na lokacie, bo wie, że nawet najlepsza lokata jest niżej oprocentowana niż nawet najdogodniejszy kredyt.
W Polsce system OFE jednak opiera się już kilkanaście lat na inwestowaniu z długu. Świadczy to tylko o tym, że rządzący bardziej wspierali dotychczas interesy instytucji finansowych i powiązanych z nimi osób i firm, niż interesy emerytów i reszty społeczeństwa.
_ Prof. zw. dr hab. Leokadia Oręziak – Kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych w SGH. Autorka książki „OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce” (główna nagroda w konkursie Economicus w 2014 r. na najlepszą książkę szerzącą wiedzę ekonomiczną). W latach 2014-2015 członek Prezydenckiej Komisji ds. Reformy Systemu Emerytalnego (Comisión Asesora Presidencial Sobre el Sistema de Pensiones), powołanej przez prezydent Chile Michelle Bachelet, autorka koncepcji przywrócenia w Chile publicznego repartycyjnego systemu emerytalnego PAYG. _
_ _
_
_
_ _