- Robimy wszystko, aby ceny benzyny były jak najniższe – powiedział członek zarządu PKN Orlen Zbigniew Leszczyński na konferencji prasowej. I pokazał dziennikarzom dowody.
Efektownie wyglądał zwłaszcza wykres pokazany na baryłce do ropy i baku od paliwa. Jedna strzałka obrazowała wzrost cen ropy w ostatnim roku, a druga – najpopularniejszej benzyny 95. Pierwsza wzrosła o 61 proc. a druga o 11. Według Orlenu jest to ilustracja niewielkich związków między rynkami ropy a paliwami, które kupujemy na ich stacjach.
- Na czym się zarabia w tym biznesie? Liczą się klient i marża. Klient jest ważniejszy, bo to on kupuje. Jeśli się go straci ze względu na ceny ropy, to go się traci – dodawał w rozmowie z dziennikarzami główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski.
Podkreślił on, że nigdy nie jest tak, że zmiany cen ropy przekładają się bezpośrednio na koszt benzyny na stacjach paliw. Wynika to m. in. ze struktury dochodów takich placówek. - 70 proc. zysków ze stacji to paliwa, 30 proc. to inna sprzedaż – powiedział. Podkreślił, że ten drugi wskaźnik ma w założeniach firmy odgrywać coraz większą rolę.
Zapytany przez money.pl o możliwość wzrostu ceny ropy przed wyjazdami wakacyjnymi stwierdził, że pozostaje w tej sprawie optymistą. - To zależy od sytuacji międzynarodowej. Na nią wpływu nie mamy – zaznaczył.
Ale podkreślił także, że jego zdaniem obecnie ceny ropy osiągają swój szczyt i wkrótce zaczną spadać. Jego zdaniem popyt na ten surowiec przypomina mu lata 2003-2007, czyli tuż przed światowym kryzysem finansowym. I że wprawdzie kraje OPEC ustaliły, że na razie nie zwiększają wydobycia, ale wkrótce mogą to zrobić Amerykanie.