Zdaniem premiera Luksemburga, który przewodniczy w tym półroczu UE, wiele państw przygotowuje się do pójścia na kompromis w sprawie unijnego budżetu, chcąc znaleźć wyjście z tej trudnej dla Unii sytuacji. Chęć porozumienia wykazują już m.in. Niemcy i Hiszpania, które zasygnalizowały, że będą w rozmowach na budżetem "elastyczniejsze"
Gazeta pisze, że negocjacje nad budżetem są zawsze "brutalne", a teraz Luksemburg, chcąc doprowadzić do kompromisu, może przeciągnąć debatę nad nim aż do soboty. Szczyt przywódców UE planowany jest w Brukseli na dwa dni 16 i 17 czerwca (czwartek, piątek).
"Financial Times" zauważa, że w rozgrywce budżetowej z jednej strony mamy "grupę sześciu" największych płatników do unijnej kasy - Niemcy, Francję, Holandię, Szwecję, Austrię i Wielką Brytanię, którzy chcą, żeby wydatki UE były na poziomie 1 proc. DNB. Z drugiej strony są beneficjenci budżetu UE, czyli nowe kraje członkowskie z Europy Wschodniej oraz Hiszpania, Włochy, Grecja i Portugalia, które domagają się od UE maksimum pomocy regionalnej.
W opinii gazety, ta mieszanka przed szczytem, który rozpocznie się za dwa dni, już dosyć wybuchowa. A trzeba wziąć jeszcze pod uwagę kwestię debaty nad reformą "rabatu brytyjskiego", czyli redukcji składki Wielkiej Brytanii do unijnego budżetu oraz propozycje zmian w finansowaniu wspólnej polityki rolnej wysuwane przez brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira, którym sprzeciwia się Francja.
W odczuciu Luksemburga, porozumienie w sprawie "rabatu brytyjskiego" jest psychologicznym kluczem do kompromisu w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013.
Brytyjski premier może byłby i skłonny przystać na propozycję Luksemburga zamrożenia rabatu brytyjskiego na obecnym poziomie - 4,6 mld euro, ale tylko w przypadku poważnych rozmów na temat cięć w wydatkach UE, włączając w to fundusze na wspólną politykę rolną. Temu przeciwna jest zdecydowanie Francja.
Nicolas Schmit, jeden z głównych negocjatorów Luksemburga uważa, że osiągnięcie kompromisu w sprawie budżetu UE 2007-2013 jest "możliwe, ale bardzo trudne".