Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które zrzesza obrońców praw zwierząt, z niepokojem przyjęły decyzję Ministerstwa Rolnictwa o braku zakazu hodowli zwierząt futerkowych. „Największe nadużycia zostały ujawnione na fermie prezesa PZHiPZF” - piszą.
Aktywiści zwracają bowiem uwagę na zapowiedź ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskigo o przekazaniu kontroli nad dobrostanem zwierząt futerkowych zewnętrznym firmom.
„Nowy Minister Rolnictwa w pierwszych dniach swojego urzędowania wyraża wątpliwość co do wiarygodności polskich instytucji kontrolnych w kontrolowaniu ferm zwierząt futerkowych.
Ta wątpliwość jest uzasadniona i podzielana przez obrońców zwierząt, ponieważ kontrole inspekcji weterynaryjnej są zapowiedziane, a większość kontroli dobrostanu odbywa się zimą, gdy na fermach jest mało zwierząt i panują zupełnie inne warunki niż latem, co tworzy ogromne pole do tuszowania nadużyć.” – czytamy w oświadczeniu.
Ale zaproponowany przez Ardanowskiego system certyfikacji też nie podoba się obrońcom zwierząt. Powód? Za jego wprowadzenie odpowiedzialny byłby Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. A zdaniem aktywistów, to na fermie prezesa tej instytucji wykryto „największe nadużycia”.
Minister Krzysztof Ardanowski na wspólnej konferencji z premierem Mateuszem Morawieckim przedstawił plan dla wsi. Jednym z jego punktów jest utrzymanie hodowli zwierząt futerkowych.
Przedstawiciele branży są zadowoleni z tej deklaracji. Zapowiedź ministerstwa rolnictwa jest kompletnie przeciwna do dotychczasowych działań i słów polityków PiS. W imieniu partii rządzącej projekt ustawy o ochronie zwierząt składał Krzysztof Czabański.
W sprawie hodowli zwierząt futerkowych bardzo aktywny był jednak przede wszystkim przewodniczący Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl