- Nasz partner robi interesy na całym świecie, podróżuje bez przeszkód. Przedsiębiorca, z bogatej rodziny, ukończone studia informatyczne. Nigdy nie podpisywał umowy zdalnie. Czy może przyjechać do Polski? Nie może, bo konsul nie chce wydać wizy. Czuję się zażenowany – mówi money.pl Artur Racicki, współzałożyciel krakowskiego startupu.
Racicki razem ze wspólnikiem Piotrem Hołubowiczem wymyślili solarne ławki SEEDiA. Te ławki mają panele fotowoltaiczne "na plecach", a wytwarzany prąd wykorzystują m.in. do ładowania telefonów komórkowych, służą też jako hotspoty. Na życzenie klienta są też wyposażane w dodatkowe czujniki jak sensor smogu, pokazują temperaturę, ciśnienie czy wilgotność powietrza.
Ławki krakowskiej spółki stoją m.in. na warszawskich bulwarach wiślanych czy w Zielonej Górze. Firma postanowiła jednak mocniej wyjść z eksportem. – Staramy się o kontrakty w tych krajach, gdzie jest więcej słońca – mówi nam Racicki. Znaleźli partnera, potencjalnego dystrybutora w krajach arabskich.
I tu nieprzyjemny zgrzyt.
- Od trzech miesięcy nie możemy go ściągnąć do Polski, żeby pokazać na żywo nasze ławki solarne i podpisać umowę dystrybucyjną. Konsul się nie zgadza – mówi Racicki.
Podsumowując:
- 3 miesiące pracy
- koszty trzykrotnej zmiany terminów przylotów i hoteli.
- dziesiątki godzin nad dokumentami i telefonami do urzędów i ambasad.
- 3600 kilometrów pokonane przez partnera polskiej spółki w Pakistanie.
Efekt? Zerowy. Kontakt z konsulatem? W pierwszym piśmie spółka dowiedziała się, że podpisanie umowy dystrybucyjnej i pokazanie produkcji to... mało precyzyjny cel przylotu.
- Opisaliśmy więc to dokładniej – mówi Racicki. Efekt? Znów odmowa, tym razem bez wyjaśnienia. I pouczenie, że decyzja jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie.
- Ja bardzo kibicuję planom Ministerstwa Rozwoju i wspieraniu startupów. Ale czuję tu potworny rozdźwięk, jakby te działania w ogóle nie były sprzężone z MSZ. A to realnie utrudnia nam prowadzenie biznesu - dodaje.
- Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy tak wspieracie eksport narodowych produktów za granicę? Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości? Organizujemy wielki wyjazd na targi do Hanoweru, a teraz Expo w Kazachstanie, a przerasta nas zaproszenie do Polski jednego dystrybutora? Po co więc nawiązywać te międzynarodowe relacje? – to już gorzkie słowa Hołubowicza.
Próbujemy się skontaktować z konsulatem RP w Islamabadzie, by wyjaśnił, dlaczego potencjalny partner krakowskiego startupu nie jest mile widziany w Polsce.
Pomysł na biznes: taki startup wspiera PGNiG