Burzliwe obrady toczyły się w położonym na uboczu majątku rolnym należącym do prezesa Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego Artura Balazsa.
Dzięki życzliwości niektórych uczestników zapoznaliśmy się z przebiegiem dwudniowej dyskusji i jej najważniejszymi konkluzjami.
Najbardziej sensacyjnie brzmi wiadomość, że Platforma Obywatelska zrezygnowała z ubiegania się o resorty gospodarcze „W poczuciu odpowiedzialności za państwo, w którym znaczna część obywateli utrzymuje się z produkcji rolnej i usług z nią związanych, zaproponowaliśmy przejęcie steru gospodarki narodowej Polskiemu Stronnictwu Ludowemu – miał oświadczyć zebranym lider Platformy Jan Maria Rokita.
W zamian za to Platforma uzyska pełną kontrolę nad tzw. resortami siłowymi wraz z teką ministra sprawiedliwości. Takie rozwiązanie było możliwe jedynie dzięki nieoczekiwanej propozycji Prawa i Sprawiedliwości, które wystąpiło z powyższą ofertą pod adresem Platformy zastrzegając, że chce dla siebie całkowitego podporządkowania polityki zagranicznej. Ponadto PiS żąda fotelu ministra zdrowia, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i Głównego Inspektora Farmaceutycznego.
Architektem tego porozumienia jest właśnie Artur Balazs, który przez swoje nieprzeciętne talenty negocjacyjne nakłonił skłóconych liderów stronnictw opozycyjnych do podjęcia niezwłocznych negocjacji wobec możliwości rozwiązania się parlamentu i rozpisania przedterminowych wyborów.
Balazs, który był już dwukrotnie ministrem (w rządach Tadeusza Mazowieckiego i Jerzego Buzka)
zagwarantował sobie przy tym funkcję wicepremiera bez teki odpowiedzialnego za politykę gospodarczą. Balazsowi nie udało się jedynie doprowadzić do uczestnictwa w debacie przedstawicieli Samoobrony. Nie zgodziły się na to Platforma i PiS. Bezspornym sukcesem wolinskiego zjazdu była obecność czołówki polityków Ligi Polskich Rodzin z obu Giertychami, ojcem i synem na czele.
Platforma, która zgodziła się na powierzenie resortów gospodarczych PSL, jedynie pod warunkiem uzyskania pełnej władzy nad policją, prokuraturą, armią i służbami specjalnymi, po długich targach zgodziłą się, by LPR odpowiadał w gabinecie cieni za politykę kulturalną i promocję dorobku cywilizacyjnego Polski.
Sprzeciwiali się temu politycy PO wywodzący się z dawnej Unii Demokratycznej, jednak ich opory przezwyciężył pragmatyzm Donalda Tuska, który oświadczył, że Liga sama przekona się, jak trudno jest prowadzić efektywną politykę kulturalną w realiach wolnorynkowych III RP. Jeśli jednak chce być pełnoprawną stroną umowy koalicyjnej, powinna ulżyć PSL biorąc dodatkowo odpowiedzialność za ministerstwo infrastruktury. Liga Polskich Rodzin zapowiedziała, że na początek przygotuje projekt nowelizacji ustawy o ochronie dziedzictwa narodowego. Z wstępnych informacji wynika, że pół promila rocznych dochodów budżetu z podatku akcyzowego od alkoholu przeznaczone byłoby na budowę i rozwój Narodowej Centrum Dorobku Kulturalnego Polaków. Centrum stanęłoby w samej kolebce polskiej państwowości niedaleko Jeziora Gopło. Grunt o powierzchni 30 hektarów zadeklarował przeznaczyć na ten cel Jan Kulczyk. Jego gest ma przypieczętować ugodę w sporze z Giertychami, zapoczątkowanym głośnym obiadem na Jasnej Górze.
Jan Kulczyk, który wzorem szwedzkiego magnata przemysłowego Alfreda Nobla postanowił istotną część swego majątku zapisać na cele związane z krzewieniem nauki i nowoczesnej myśli, 1 kwietnia ma ogłosić, że jego fundacja sfinansuje pierwszą fazę budowy wielkiego parku rozrywkowo oświatowego nad Gopłem. Nie ma jeszcze ostatecznej koncepcji pozyskania funduszy na dalsze fazy realizacji śmiałej wizji, jednak już teraz wiadomo, że LPR korzystając ze swych eurodeputowanych będzie walczyła o zdobycie części pieniędzy w Brukseli. Byłby to jeden z pierwszych udanych przykładów zastosowania nad Wisłą partnerstwa prywatno-publicznego. Celem 6-letniego Planu Rozwoju im. Piasta Kołodzieja ma być ożywienie gospodarcze pogranicza Kujaw i Wielkopolski. Analitycy Kierowanego przez prof. Grzegorza Kołodkę centrum TIGER prognozują, że przełamania recesji i bezrobocia w tym regionie zapoczątkuje pomyślną koniunkturę gospodarczą w pozostałych częściach Polski.
Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"