Dwa miesiące kontroli, przegląd w zasadzie wszystkich dokumentów finansowych, analiza niezrealizowanych planów inwestycyjnych. Państwowe Porty Lotnicze w ostatnim czasie były pod lupą Ministerstwa Infrastruktury. Jak wynika z informacji money.pl - od początku rządów PiS tak rozległej kontroli w PPL nie było.
Sprawdzanie inwestycji, wynagrodzeń i zwolnień. Przez blisko dwa miesiące Ministerstwo Infrastruktury oglądało dokumenty w Państwowych Portach Lotniczych. Jak wynika z informacji money.pl - decyzję o wysłaniu urzędników do PPL podpisał minister Andrzej Adamczyk. Pracownicy Portów informują, że tak rozległej rewizji w ostatnich latach jeszcze nie mieli.
Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury, potwierdza, że resort faktycznie przeprowadził w ostatnim czasie kontrolę w Państwowych Portach Lotniczych. W sumie przedstawiciele resortu w PPL działali od sierpnia do końca września. Wtedy ludzie ministra Andrzeja Adamczyka zbierali materiały i informacje, teraz zajmą się analizą wszystkich dokumentów. Wniosków pokontrolnych jeszcze nie ma. Resort nie informuje, czy będzie je publicznie udostępniał. Do tej pory nie miał tego w zwyczaju.
Już w czerwcu informowaliśmy, że PPL ma zaległości inwestycyjne w stosunku do pierwotnych planów i toczy liczne batalie sądowe z byłymi pracownikami. W lipcu z kolei resort zareagował na liczne publikacje i sam odezwał się do spółki. Adamczyk nie chce popełnić błędów poprzedników i stać się negatywnym bohaterem raportów Najwyższej Izby Kontroli. Do tej pory NIK za problemy Portów (np. w 2014 roku) oskarżał właśnie ministrów, którzy PPL się nie interesowali.
Każdy papier pod lupą
Przedmiot kontroli? Rozległy. Dotyczyła polityki zatrudniania i wynagradzania pracowników PPL. Do tego Ministerstwo Infrastruktury sprawdzało, jakie działania podejmują Porty w zakresie bezpieczeństwa ruchu na lotnisku im. Chopina w Warszawie. W tym podpunkcie zawierały się również plany inwestycyjne i ich realizacja.
Pracownicy PPL w nieoficjalnych rozmowach z money.pl potwierdzają, że tak szerokiej rewizji w PPL nie było od dawna. W zasadzie w każdym dziale praca przez nie była lekko zdezorganizowana, trzeba było łączyć te dwie sprawy - mówili w rozmowie z money.pl przedstawiciele dwóch działów. - Ludzie z resortu chcieli wszystkich dokumentów, uważnie dopytywali. Nie było to rutynowe przeglądanie spraw, tylko poważna i długa kontrola. Ktoś w ministerstwie bardzo chciał wynaleźć wszystko, co było tylko do wyszperania w PPL - mówi nasz informator.
I w zasadzie rozmiar rewizji potwierdza termin jej realizacji. Ministerstwo Infrastruktury mówi o dwóch miesiącach. Warto wiedzieć, że Najwyższa Izba Kontroli, która sprawdzała PPL w latach 2012-2015, potrzebowała na to tylko dwa razy więcej czasu - zamknęła się w terminie ponad czterech miesięcy. A przecież działania NIK to analiza wszystkich możliwych dokumentów, korespondencji, kontraktów, umów i wydatków.
Jak wynika z informacji money.pl, Ministerstwo Infrastruktury w ciągu ostatnich trzech lat prowadziło dwie inne inspekcje - po jednej w ciągu roku. I w 2016 roku, i w 2017 roku sprawdzane były umowy podpisane z podmiotami zewnętrznymi. Tym razem jednak zakres był znacznie szerszy.
I tak kontrolerzy przyglądali się m.in. sprawie planowanych - a przez dwa lata nieruszonych - inwestycji w Portach Lotniczych. O tym, że PPL dwa razy z rzędu rezygnował z dużych modyfikacji lotniska Chopina w Warszawie, pisaliśmy w money.pl już w czerwcu. W materiale pt. "Zabawa z Chopinem w inwestycje widmo. Warszawskie lotnisko czeka na modernizację i doczekać się nie może" informowaliśmy, że plan inwestycyjny już dwa razy był zmieniany, a część założeń nie została nigdy zrealizowana. Money.pl dotarł do planów budżetowych Państwowych Portów Lotniczych z 2016 i 2017 roku. Już dwa lata temu zarząd portu doskonale wiedział, że potrzebna jest modyfikacja lotniska.
Zadanie było jasne: PPL miało dostosować lotnisko im. Chopina do zmieniającej się floty linii lotniczych. Przewoźnicy kupują większy sprzęt, więc siłą rzeczy - potrzebują więcej miejsca. Z kolei przed bramkami musi być więcej przestrzeni dla czekających na wejście na pokład pasażerów. Wydłużenia pasów nie ma, a inwestycje wciąż są w fazie planów. Dopiero w połowie 2018 roku sprawy przyśpieszyły.
- W 2016 roku nie znaliśmy jeszcze typu i charakteru prognozowanego ruchu lotniczego, głównie ze względu na niejasną sytuację wokół naszego narodowego przewoźnika. Nie wiedzieliśmy, ile LOT będzie bazował u nas samolotów, jakie to będą maszyny i czy postawi na ruch tranzytowy, czy też wybierze inną opcję - tłumaczy money.pl biuro prasowe PPL. To się jednak zmieniło.
- Koncepcja rozbudowy została już oficjalnie ogłoszona przez PPL. Obecnie przechodzi fazę prac przygotowawczych, analitycznych i architektonicznych - zapewnia biuro Portów. Na efekty działań trzeba jednak poczekać: pojawią się nie wcześniej niż w 2021 lub 2022 roku. Państwowe Porty Lotnicze nie chciały nam powiedzieć, ile płacą za analizy wspierające te prace. To według PPL tajemnica przedsiębiorstwa. Ministerstwo Infrastruktury dostęp do takich danych już miało.
- Pasażerów sukcesywnie przybywa. Sprawdza się realizacja naszej strategii, bo coraz więcej pasażerów to pasażerowie tranzytowi, przesiadający się u nas - mówił Mariusz Szpikowski w wywiadzie przeprowadzonym podczas Impact mobility rEVolution'18 w studiu money.pl.
Tłumaczył również, że nikomu nie powinno zależeć na bezsensownym wydawaniu pieniędzy. A w sytuacji lotniska im. Chopina to istotna sprawa - los portów wciąż nie jest do końca znany. Jednoczesna maksymalna rozbudowa portu w Warszawie i budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego mogłaby być uznana za zmarnowanie pieniędzy.
To, że lotnisko im. Chopina się kończy, mówi również Rafał Milczarski, prezes LOT. Zaznacza on, że Warszawa mogła mieć w tym miejscu doskonałe lotnisko, lecz popełniono karygodne błędy przy pierwszych projektach i budowie. Dziś już sytuacji naprawić się nie da - np. przez bliską drogę. Jak wynika z informacji money.pl - zarząd LOT chwali sobie współpracę z PPL.
Procesy z pracownikami do wyjaśnień
To jednak nie wszystko, co Porty muszą wyprostować. W money.pl w czerwcu pisaliśmy również o szerokich zarzutach strony pracowniczej do zarządu. Ludzie związani z PPL alarmowali, że środków na inwestycje nie było, ale znalazły się za to pieniądze na doradztwo oraz reklamę i PR.
W lipcu w money.pl pisaliśmy również, że Polskie niebo pieniędzmi stoi. Informowaliśmy wtedy, że o przyznanych w Portach Lotniczych premiach. Pół miliona trafiło tylko do kadry zarządzającej (łącznie w 2016 i 2017 roku, w 2018 roku miało to być już zero złotych). To właśnie w lipcu zapadły decyzje o przeglądzie w PPL. Szymon Huptyś nie informuje, czy była to bezpośrednia decyzja ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, czy pomysł zajmującego się lotnictwem Mikołaja Wilda.
- Kontrole przeprowadzane są na podstawie upoważnienia do ich przeprowadzenia, wydawanego przez Ministra Infrastruktury - informuje rzecznik resortu.
Jak wynika z informacji money.pl, Ministerstwo Infrastruktury miało również interesować się zwolnieniami w PPL. Jak przyznają Porty - w okresie od 2016 do 2018 roku - wytoczono spółce 81 spraw z zakresu prawa pracy (liczba ta obejmuje również roszczenia dotyczące odpraw z programu dobrowolnych odejść z 2014 rok). 77 spraw jest nadal w toku.
Co ważne - do Sądu Pracy wniesiono też 14 spraw dotyczących dyscyplinarnego zwolnienia z pracy. I o tym w money.pl również pisaliśmy. Większość procesów jeszcze trwa.
- W przedsiębiorstwie wprowadzany jest przejrzysty i transparentny system zatrudnienia. Dzięki kartom kwalifikacyjno-kompetencyjnym każdy pracownik będzie wiedział, jakich kompetencji i umiejętności oczekuje na jego stanowisku pracodawca - tłumaczy biuro prasowe. - Stanowczo sprzeciwiamy się zastanemu systemowi, w którym przynależność związkowa mogła być przyczyną powstawania i tolerowania patologii - dodaje.
Błędy ministrów
Najwyższa Izba Kontroli w 2016 roku informowała, że do problemów Państwowych Portów Lotniczych przed 2014 rokiem (gdy niezbędna była mocna restrukturyzacja i zwolnienia) przyczynił się brak odpowiedniego nadzoru przez kolejnych ministrów transportu i infrastruktury. To właśnie na urzędnikach resortu spoczywa ciężar kontroli PPL.
Adamczyk nie chce być bohaterem ewentualnych kolejnych raportów NIK. Najpoważniejszym zarzutem Najwyższej Izby Kontroli do poprzedników Adamczyka było właśnie odstąpienie od inspekcji w spółce. Jednocześnie w ubiegłych latach kolejne resorty nie były zainteresowane planem rozwoju. Uwagi bezpośrednio dotyczyły okresu, gdy resortem rządziła Elżbieta Bieńkowska i Maria Wasiak z Platformy Obywatelskiej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl