Wojciech Jasiński nie zgodził się na sprzedaż dwóch zakładów syntezy chemicznej azotów Tarnów i Kędzierzyn niemieckiemu inwestorowi.
Zamiast tego Ministerstwo Skarbu Państwa planuje połączenie obu firm i prywatyzację przez giełdę. Przeciwko decyzji Wojciecha Jasińskiego protestują związki zawodowe, które domagają się sprzedaży zakładów koncernowi Petro Carbo Chem.
Taka sytuacja ma miejsce chyba po raz pierwszy w historii prywatyzacji w Polsce. Odwróciły się wszystkie znane dotąd role. Rząd blokuje prywatyzację, która przyniosłaby przeszło pół miliarda zysków skarbowi państwa. Sprzedaży zakładów natomiast domagają się związkowcy i grożą protestami jeśli nie dojdzie do przejęcia ich firm przez zachodniego inwestora. Taka niecodzienna historia wydarzyła się w Zakładach Azotowych Tarnów oraz Zakładach Azotowych Kędzierzyn.
Prywatyzacyjna odyseja obu „azotów” trwa już kilkanaście miesięcy. Za rządów ministrów Wiesława _ Resort właściwie sam na siebie doniósł do Najwyższej Izby Kontroli i poprosił o przeprowadzenie inspekcji w prywatyzowanych zakładach. _Kaczmarka, a potem Zbigniewa Kaniewskiego (obaj SLD) resort skarbu myślał nad połączeniem firm z branży wielkiej chemii i stworzeniu z nich grupy kapitałowej. Ta koncepcja jednak szybko upadła, bo firmy potrzebują gruntownej modernizacji. Bez niej przestaną być konkurencyjne. Tak powstałą decyzja o sprzedaży firm.
Ostateczną decyzje o sprzedaży azotów niemieckiemu koncernowi Petro Carbo Chem podjęła już obecna ekipa rządowa. Pod koniec kwietnia resort skarbu kierowany przez Wojciecha Jasińskiego podpisała z PCC wstępną umowę prywatyzacyjną na kwotę 582 mln zł. Inwestor zobowiązał się wyłożyć także 860 mln zł na unowocześnienie linii produkcyjnych.
Ministerstwo skarbu donosi na siebie
„Kiedy wydawało się, że sprawa zmierza w kierunku szczęśliwego finału ministerstwo skarbu zrobiło najdziwniejszą woltę na świecie. Resort właściwie sam na siebie doniósł do Najwyższej Izby Kontroli i poprosił o przeprowadzenie inspekcji w prywatyzowanych zakładach – opowiada wiceszef sejmowej komisji skarbu Aleksander Grad (PO). NIK jednak odmówił, tłumacząc się, że właśnie jest _ Niespodziewanie na kilka dni przed upływem daty umowy wynegocjowanej wiosną niemiecki koncern otrzymał od resortu skarbu propozycję przesunięcia terminu sprzedaży zakładów z listopada na grudzień. _przygotowywany raport z kontroli przeprowadzanej w Tarnowie kilka miesięcy wcześniej. O ile wiem nie było w nim żadnych zastrzeżeń. Natomiast wojewoda opolski nakłonił tamtejszą delegaturę NIK do kontroli zakładów w Kędzierzynie i żadnych nieprawidłowości w kwestii prywatyzacji nie było, choć ogólnie pojawiło się kilka zastrzeżeń do funkcjonowania zakładu” – dodaje Grad.
Niespodziewanie na kilka dni przed upływem daty umowy wynegocjowanej wiosną niemiecki koncern otrzymał od resortu skarbu propozycję przesunięcia terminu sprzedaży zakładów z listopada na grudzień. Ministerstwo zażądało także podwyższenia ceny o 50 mln zł. Władze spółki Petro Carbo Chem nie zgodziły się na takie rozwiązanie.
W tej sytuacji minister Wojciech Jasiński uznał, że wynegocjowana przez niego kwota to za mało i zrezygnował z transakcji. W uzasadnieniu na stronie internetowej resortu podał, że biorąc pod uwagę wynik netto Kędzierzyna za 2005 r. - 56 mln zł zakład zostałby sprzedany za ok. dwuletni zysk, Tarnów zaś przy ubiegłorocznym zysku 90 mln zł - za zysk z pięciu lat.
Co zrobi Ministerstwo Skarbu Państwa - tego nie wie nikt
Resort skrzętnie pominął fakt, że zadłużenie firm wynosi przeszło 200 mln zł, a dotego zakładom potrzebne są inwestycje. W przypadku Kędzierzyna są to jest to m.in. instalacja kwasu azotowego, oczyszczalnia ścieków, system uzdatniania wody.
Przyszłość firm według ministerialnego komunikatu jest bardzo mglista. „W najbliższym okresie przedstawione zostaną zamierzenia Ministerstwa Skarbu Państwa wobec ZAK i ZAT opracowane wraz z Naftą Polską. Rozpatrywane ścieżki obejmują wprowadzenie na giełdę lub powtórzenie procesu przetargu i negocjacji z inwestorami” – czytamy na stronie internetowej resortu.
Rzecznik prasowy resortu był dla nas nieuchwytny. „Zresztą i tak wszystkie informacje są na stronie _ Przyszłość firm według ministerialnego komunikatu jest bardzo mglista. „W najbliższym okresie przedstawione zostaną zamierzenia Ministerstwa Skarbu Państwa" _.internetowej. Nie będzie żadnego komentarza ze strony ministerstwa” – oświadczyła Agnieszka Dłuska z działu informacji MSP.
Tymczasem niespodziewanie zakłady w Tarnowie i Kędzierzyniu odwiedził prezes Nafty Polskiej Marek Drac – Tatoń. Podczas spotkań zapowiedział, że zamiast prywatyzacji będzie konsolidacja. Plan Nafty Polskiej jest prosty obie firmy azotowe mają się połączyć i razem trafić na giełdę papierów wartościowych. Prezes Nafty definitywnie przekreślił wizję sprzedaży firm PCC obwieszczając, że zaliczka prywatyzacyjna wpłacona przez niedoszłego inwestora zostanie mu zwrócona.
Związki zawodowe chcą zagranicznego inwestora
Przeciwko decyzji ministerstwa protestują nawet związki zawodowe działające w firmach. „Nawet nie chodzi nam o premię prywatyzacyjną (10 tys. zł – red.). Oba zakłady wymagają dużych inwestycji tymczasem azoty w Tarnowie do 2009 mają spłacać długi w ramach ugody z wierzycielami, natomiast Kędzierzyn balansuje na granicy upadłości. No więc z czego mają być inwestycję?” – pyta przewodniczący NSZZ Pracowników Zakładów Azotowych Zygmunt Barger. „Gdyby nas miał przejąć Orlen to nie protestowalibyśmy. Ale w tej sytuacji nie mamy szansy i jesteśmy skazani na porażkę. Resort skarbu mówi o tym, że przynosimy ogromne zyski, jednak zaczyna się dekoniunktura w naszej branży i podobne wpływy mogą być najwcześniej za cztery lata. A jak mamy sobie poradzić z długami i niezbędnymi inwestycjami w czasie tych chudych lat bez silnego inwestora?” – dodaje.
Rzecznik prasowy tarnowskich azotów nie chciał komentować decyzji ministerstwa skarbu. Od razu odesłał do członka zarządu firmy. Ten jednak również wolał nie mówić o decyzjach resortu „Naszą _ "Oba zakłady wymagają dużych inwestycji tymczasem azoty w Tarnowie do 2009 mają spłacać długi w ramach ugody z wierzycielami, natomiast Kędzierzyn balansuje na granicy upadłości. No więc z czego mają być inwestycję?” _ rolą jest wykonywanie alternatywnego scenariusza przygotowanego przez ministerstwo” – oświadczył w rozmowie Money.pl członek zarządu ZAT SA Mirosław Grzyb. I snuł optymistyczne plany. Jego zdaniem ten rok był rekordowy pod względem zysków i nie należy się obawiać recesji w branży. „To się nie dzieje z dnia na dzień ale powoli. Na razie nie ma oznak dekoniunktury, a co będzie za rok zobaczymy” – stwierdził.
„Widać wyraźnie, że resort skarbu zaczyna lansować koncepcję tworzenia grup i prywatyzację ich przez giełdę. Tylko czy to jest właściwy pomysł?” – zastanawia się doradca inwestycyjny Adam Ruciński. „Jeśli są to silne firmy z pozycją na rynku to można na to sobie pozwolić. Natomiast dla słabszych zakładów ta koncepcja nie jest wskazana” – dodaje.
Związkowców z azotów rządowe propozycje dla ich zakładów nie przekonują. Planują wznowienie zawieszoną akcję protestacyjną pod egidą federacji związków zawodowych przemysłu chemicznego.