Na dzień przed wygaśnięciem budżetu resortu bezpieczeństwa narodowego Republikanie w Izbie Reprezentantów w piątek zgodzili się głosować nad ustawą, która o trzy tygodnie przedłuży finansowanie tego ministerstwa, co pozwoliłoby uniknąć grożącego od soboty tzw. shutdownu.
Takie rozwiązanie nie wyeliminuje, ale odsunie w czasie groźbę shutdownu, jak określa się w USA częściowe wstrzymanie pracy rządu z powodu braku środków finansowych. Wciąż nierozwiązany jest bowiem spór między Republikanami a prezydentem Barackiem Obamą o jego politykę imigracyjną, który jest podstawą obecnych przepychanek budżetowych w Kongresie.
Za tym, by rozpocząć debatę i poddać pod głosowanie ustawę o przedłużeniu na trzy tygodnie finansowania resortu bezpieczeństwa narodowego, głosowało w piątek 240 kongresmenów, a 183 było przeciw. Po właściwym głosowaniu w Izbie, które powinno odbyć się jeszcze w piątek, podobną ustawę będzie musiał do północy przyjąć także Senat. Ale liderzy wyższej izby Kongresu zapowiadają, że jeśli Izba przyjmie ustawę, to w Senacie nie będzie z nią problemów.
Choć w projekcie ustawy nie ma zapisów o uchyleniu dekretów imigracyjnych Obamy, Republikanie zapowiedzieli, że nie zrezygnują z walki w tej sprawie.
- _ Izba musi przyjąć tę ustawę, by zapewnić, że "światła w resorcie bezpieczeństwa narodowego będą wciąż włączone". (...) Miejmy nadzieję, że to pozwoli nam kupić czas, którego potrzebujemy _ - powiedział republikański kongresmen Harold Rogers.
Resort bezpieczeństwa narodowego USA, który odpowiada m.in. za walkę z terroryzmem na terenie kraju czy ochronę granic, jest jednym z największych ministerstw USA. Zatrudnia około 230 tys. pracowników. Gdyby Kongres nie osiągnął do końca dnia porozumienia w sprawie dalszego finansowania tego resortu, to od soboty ponad 30 tys. pracowników zostałoby wysłanych na bezpłatne urlopy. Ogromna większość - prawie 200 tys. osób, których pracę uznaje się za niezbędną, w tym strażnicy graniczni oraz agenci bezpieczeństwa na lotniskach - musiałaby stawić się do pracy, ale za darmo.
Jak ostrzegał w czwartek szef resortu Jeh Johnson, taka sytuacja odbiłaby się na pracy ministerstwa, zarówno jeśli chodzi o walkę z terroryzmem, jak i zdolności do działań w odpowiedzi na katastrofy naturalne. - _ To ważne, by na czas finansować odważną i heroiczną pracę naszych ludzi _ - powiedział.
Głosowanie w sprawie budżetu resortu bezpieczeństwa kraju jest niezbędne, gdyż przyjęta w grudniu ustawa o wydatkach rządu federalnego w roku budżetowym 2015 wyjątkowo gwarantowała środki na ten resort tylko do końca lutego br. Republikanie wymusili takie rozwiązanie, licząc, że w nowym Kongresie, gdzie mają od stycznia większość, będą w stanie za pomocą budżetu wywierać większą presję na Obamę, by zmusić go do rezygnacji z jego dekretów imigracyjnych.
Chodzi o ogłoszone w listopadzie ubiegłego roku przez Obamę dekrety, w wyniku których ok. 5 mln nielegalnych imigrantów może ubiegać się o prawną ochronę przed deportacją. Zdaniem Republikanów Obama nadużywa swej władzy, a dekrety oznaczają _ amnestię _ dla nielegalnych imigrantów.
Z inicjatywy Republikanów Izba Reprezentantów już w styczniu przyjęła budżet dla resortu bezpieczeństwa narodowego (obejmującego federalne agencje odpowiedzialne za politykę imigracyjną) w wysokości 40 mld USD, ale z zastrzeżeniem, że nie można tych środków wydać na realizację dekretów imigracyjnych Obamy.
Demokraci oskarżyli Republikanów o granie _ bezpieczeństwem narodowym _ dla realizacji celów politycznych w czasach, gdy rosną różnego rodzaju zagrożenia, i zablokowali przyjęcie podobnej ustawy w Senacie. Po kolejnej obstrukcji parlamentarnej Demokratów Republikanie w Senacie ustąpili i zagłosowali w piątek za budżetem resortu bezpieczeństwa w czystej postaci (bez ograniczeń imigracyjnych), uznając, że nie można pozwolić na brak finansowania tak kluczowego ministerstwa.
Republikanie w Izbie Reprezentantów, gdzie zasiada proporcjonalnie znacznie więcej niż w Senacie radykalnych konserwatystów związanych z ruchem Partii Herbacianej (Tea Party), wciąż wykluczają rezygnację z postulatu uchylenia dekretów imigracyjnych Obamy.
Czytaj więcej w Money.pl