Parlament odrzucił wniosek o wotum nieufności dla rządu Parlament Bułgarii nie poparł w piątek wniosku o wotum nieufności dla rządu premiera Płamena Oreszarskiego, oskarżanego o prowadzenie nieskutecznej polityki finansowej. Nie rozwiązuje to jednak politycznego kryzysu w kraju.
Za wnioskiem centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) opowiedziało się 109 posłów. Z kolei rząd poparło 114 deputowanych rządzącej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) i jej koalicyjnego partnera, zrzeszającego bułgarskich Turków ugrupowania Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS).
Nacjonalistyczna Ataka tym razem głosowała przeciwko rządowi, uzasadniając to wstrzymaniem budowy gazociągu South Stream.
BSP i DPS poparły rząd mimo dzielących je głębokich sporów, wywołanych - według obserwatorów - walką o wpływy w gabinecie. W ubiegłym tygodniu liderzy obu partii oświadczyli, że dalsze trwanie koalicyjnego rządu jest niemożliwe i należy rozpisać przedterminowe wybory. We wtorek przywódca socjalistów Sergej Staniszew opowiedział się za przeprowadzeniem wyborów w lipcu i natychmiastową dymisją obecnego gabinetu.
Jednak dzień później zarówno obóz rządzący, jak i opozycja zaczęły wycofywać się z wcześniejszych apeli o przyspieszone wybory. Opozycja nie zgodziła się na wybory w lipcu, zauważając, że latem frekwencja będzie niska. Staniszew powiedział, że o nowym terminie musi zdecydować prezydent, wywodzący się z centroprawicy Rosen Plewnelijew, i do tego czasu nie będzie dymisji rządu.
W piątek wiceprzewodnicząca parlamentu z ramienia BSP Maja Manołowa tłumaczyła, że zgodnie z konstytucją gabinet będzie działać dwa miesiące po wyznaczeniu tej daty. Opozycja domaga się natychmiastowej dymisji rządu i mianowania przez prezydenta gabinetu przejściowego.
Było to już piąte głosowanie nad wotum nieufności wobec rządu Oreszarskiego od jego powstania rok temu. Według ekspertów niezależnie od korzystnego dla rządu wyniku piątkowego głosowania, kryzys polityczny w Bułgarii jest faktem, a dymisja rządu i wyznaczenie terminu przedterminowych wyborów - kwestią dni.
Czytaj więcej w Money.pl