Klub Platformy Obywatelskiej, grupa posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz klub Unii Pracy złożyli wnioski o odwołanie ze stanowiska wicemarszałka Sejmu Andrzeja Leppera. Marszałek Sejmu Marek Borowski zapowiedział, że Sejm rozpatrzy wniosek jutro. W porannnych "Sygnałach dnia", Jerzy Jaskiernia z SLD podkreślił, że stanowisko wicemarszałka powinno pozostać w rękach Samoobrony. Nie powinien to być jednak Andrzej Lepper. Zdaniem posła SLD, Samoobrona nie powinna stawiać ultimatum "albo pan Lepper albo nikt". Maciej Płażyński z Platformy Obywatelskiej zgodził się, że tak duży klub jak Samoobrona powinien mieć przedstawiciela w prezydium Sejmu. Na tych samych zasadach - podkreślił Maciej Płażyński - w prezydium powinien zasiadać poseł Prawa i Sprawiedliwości. "Tak jednak nie jest" - dodał lider PO. Lech Kaczyński z Prawa i Sprawiedliwości nie wykluczył, że miejsce Andrzeja Leppera mógłby zająć poseł jego ugrupowania. Do tego jednak niechętnie podchodzi SLD. Poseł PSL Marek Sawicki powiedział, że - powołując
Leppera na stanowisko wicemarszałka - PSL liczyło na to, że zostaną przerwane niesnaski między tym ugrupowaniem a Samoobroną. W "Sygnałach dnia", Marek Sawicki zauważył, że gdy Andrzej Lepper obrażał polityków PSL, nikt nie wystąpił w ich obronie. Zdaniem Zygmunta Wrzodaka z Ligi Polskich Rodzin, sprawa Leppera ma na celu zakamuflowanie prawdziwego problemu, jakim jest sprawa sprzedaży ziemi cudzoziemcom i stanowisko przedstawione przez ministra Włodzimierza Cimoszewicza w Brukseli. Z kolei, Wojciech Mojzesowicz z Samoobrony dziwi się, że media i kluby poselskie prowadzą akcję przeciwko Lepperowi pomijając działania ministra spraw zagranicznych . "Nieparlamentarne było zachowanie ministra" - uważa Mojzesowicz.