Tymczasem relacja Marcina P. przedstawia zupełnie inny przebieg wydarzeń. Były szef Amber Gold mówił w czerwcu przed komisją, że do końca nie pamięta tej sytuacji, bo nie było go wówczas w biurze, ale z relacji jego pracowników wynikało, że to sam prezydent Adamowicz dostarczył mu propozycję i chciał z nim rozmawiać na temat wsparcia filmu Wajdy.
We wtorek Adamowicz powiedział natomiast komisji, że takiego spotkania nie było i że w ogóle nie spotykał się z Marcinem P. Jak wyjaśnił, prośba o sponsorowanie filmu o Lechu Wałęsie trafiła do Amber Gold w zupełnie inny sposób.
Prezydent Gdańska powiedział, że w gdańskim urzędzie miasta powstała lista pomorskich firm, które potencjalnie mogłyby być zainteresowane wsparciem projektu. Następnie zostały do nich wysłane jednobrzmiące listy z prośbą o sponsoring filmu. Na tym, jak zapewnił, zaangażowanie gdańskiego magistratu się skończyło. Dalsze rozmowy toczyły się już bowiem bezpośrednio między Amber Gold a producentami.
Adamowicz powiedział też, że miasto rocznie wysyła mnóstwo listów, odbywa się mnóstwo spotkań w sprawie pozyskania funduszy na sport czy kulturę. - To są działania rutynowe, powszechne, każdy, kto był chociaż raz samorządowcem, wie, jak ciężko jest znaleźć pieniądze na działalność sportową, kulturalną, jak ich brakuje. Dlatego każdy samorządowiec, ja również, jesteśmy żebrakami, my chodzimy i żebrzemy po firmach pieniądze na różne działania kulturalne i sportowe - wyjaśnił.
Dodał, że z drugiej strony do samorządów zgłaszają się stowarzyszenia, grupy dzielnicowe, kluby o dofinansowanie różnych działań sportowych, charytatywnych, społecznych. - To taka pompa ssąco-tłocząca, samorządowcy proszą, a następnie samorządowców prosi się o to samo tylko z innej strony. Nasza motywacja jest czysta, jasna, przejrzysta i tak też było z filmem "Wałęsa" - mówił Adamowicz.
- Jest taka słynna konferencja, o ile pamiętam - z 7 maja 2012 r. - kiedy osobiście pan prezydent Adamowicz mówi o tym, że Michał P. to jest wspaniały, prężny przedsiębiorca, bardzo dobrze się rozwijający i on po prostu publicznie reklamuje tą firmę - powiedziała we wtorek przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann. Przytoczyła też słowa Marcina P., według którego dostał z magistratu jasny komunikat, że jeśli chce w Gdańsku coś robić, to musi coś zrobić dla Gdańska i dawać pieniądze na różne przedsięwzięcia i inwestycje. Według Wassermann w urzędzie miasta Gdańska doszło wówczas prawdopodobnie do korupcji.
Adamowicz wyjaśnił, że wspomniana konferencja odbyła się około miesiąc po tym, jak zaczęły funkcjonować tanie linie lotnicze OLT, należące do Amber Gold. - W tej atmosferze ogólnego zainteresowania, można powiedzieć pewnego podniecenia, że wszedł krajowy, prywatny przewoźnik i oferuje tanie połączenia, chciałem w jakikolwiek sposób podziękować firmie, która chce pomóc przy produkcji filmu - tłumaczył.
- Ja mówiłem to w oparciu o wiedzę z wiosny 2012 r., a kryzys linii lotniczych nastąpił kilka miesięcy później. Gdybym ja miał późniejszą wiedzę, tę z lipca, z sierpnia 2012 r., to ta konferencja prasowa by się nie odbyła. Ja bym na niej nie był i bym nie mówił, tego co mówiłem - zapewniał.
Umowę na sponsoring filmu Andrzeja Wajdy Amber Gold podpisała w styczniu 2012 roku. Producent, spółka Akson, dostała od spółki Marcina P. trzy miliony złotych. Cała kwota została zwrócona w sierpniu 2012 roku, po wybuchu afery. Między innymi przez brak tych środków opóźniła się premiera filmu.