- Europa opowiada się za otwartym i uczciwym handlem, ale jak wielokrotnie powtarzałem, nie jesteśmy naiwni - oświadczył w reakcji na porozumienie szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Zastrzegł, że nowe rozwiązania nie są wymierzone przeciwko jakiemukolwiek państwu, ale mają zapewnić UE możliwości przeciwstawienia się nieuczciwej konkurencji i produktom sprzedawanym po cenach dumpingowych.
Zaproponowane przez KE w listopadzie 2016 r. przepisy wiązały się z wygaśnięciem miesiąc później Protokołu Akcesji Chin do Światowej Organizacji Handlu. Władze w Pekinie uważały, że w związku z tym Chiny nabyły prawa do tego, by traktować je jak gospodarkę rynkową.
Co za tym szło, UE oraz inni członkowie WTO nie mogli - zdaniem Pekinu - stosować korzystnego dla nich mechanizmu obliczania ceł w postępowaniach antydumpingowych. Sprawa była problematyczna jeszcze zanim przedstawiono projekt regulacji. W zeszłym roku Chiny złożyły skargę do WTO przeciwko UE i Stanom Zjednoczonym w związku z ich praktykami ochrony handlu.
Uzgodnione we wtorek reguły przewidują wprowadzenie nowego sposobu obliczania marginesów dumpingu, który będzie się odnosił do wszystkich krajów WTO. Nowa metoda obliczania subsydiowania jest neutralna państwowo i żadnemu z krajów nie przyznaje statusu gospodarki rynkowej.
- Uważamy, że uzgodnione dziś zmiany wzmacniają unijne instrumenty ochrony handlu i zapewniają, że nasz europejski przemysł będzie dobrze wyposażony, by radzić sobie z nieuczciwą konkurencją - podkreśliła unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem.
Zgodnie z zasadami WTO Unia może nakładać cła antydumpingowe, jeśli wszczęte wcześniej dochodzenie wykaże, że faktycznie na jej rynek wprowadzano po zaniżonych cenach produkty ze szkodą dla przemysłu unijnego.
W standardowej procedurze dumping oblicza się przez porównanie ceny eksportowej danego produktu przywożonego do UE z cenami krajowymi lub z kosztami wytworzenia produktu w kraju wywozu. Nie dotyczyło to jednak Chin, które nie były uznawane za gospodarkę rynkową, bo zaniżają koszty produkcji przez interwencje państwowe.
W takim przypadku aby móc obliczyć, jakie powinno być cło antydumpingowe, UE jako punkt odniesienia brała nie ceny z Chin, lecz dane z innego kraju o gospodarce rynkowej. Przykładowo w przypadku sprawy paneli słonecznych porównywano cenę, po jakiej eksportowały je Chiny, z ceną na rynku Korei Południowej. W praktyce zastosowanie tej zasady kraju analogicznego dawało Unii możliwość nałożenia na chińskie towary wyższych ceł.
Nowe regulacje mają umożliwić wychwytywanie zakłóceń na rynku (czy to w Chinach, czy w innym kraju) i odpowiednie reagowanie. Przy ustalaniu, czy występują zakłócenia, uwzględniany będzie szereg kryteriów, takich jak polityka i wpływ państwa, powszechna obecność przedsiębiorstw państwowych, dyskryminacja na korzyść przedsiębiorstw krajowych i niezależność sektora finansowego.
Co ważne, do obliczania dumpingu KE będzie mogła brać pod uwagę cenę produktu w kraju podobnym do tego, który podejrzewany jest o stosowanie subsydiów. Taka metoda ma pozwolić UE w zahamowaniu napływu subsydiowanych produktów.
Porozumienie przewiduje, że wypracowane zasady będzie można stosować tylko wobec spraw zainicjowanych po tym, gdy przepisy te wejdą w życie. Możliwe będzie przygotowywanie sprawozdań dotyczących krajów czy sektorów, w których KE wskazywałaby na istnienie zakłóceń. Tak jak to ma miejsce obecnie, składanie skarg będzie należeć do firm, ale przemysł będzie mógł wykorzystać sprawozdanie Komisji, by przedstawić swoją sprawę.
Organizacja zrzeszająca europejskie firmy BusinessEurope z zadowoleniem przyjęła wypracowany kompromis.
- Uczciwy handel jest koniecznym składnikiem uzupełniającym wolny handel. Cieszymy się, że UE zdecydowała się wyposażyć się w solidne instrumenty ochrony handlu - oświadczył dyrektor generalny BusinessEurope Markus J. Beyrer.
Zanim przepisy wejdą w życie, muszą jeszcze zostać zatwierdzone przez Parlament Europejski i państwa członkowskie. Oczekuje się, że stanie się to przed końcem roku.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)