Kwota bazowa, na podstawie której ustala się wysokość pensji urzędników, dziewiąty rok z rzędu pozostanie na tym samym poziomie - 1874 zł. Takie założenie przyjęto w projekcie budżetu na 2017 rok. Jednocześnie o 2 proc. do 7,8 proc. wzrośnie fundusz wynagrodzeń, co pozwoli na uznaniowe podniesienie pensji części urzędników.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", o ewentualnych podwyżkach mają decydować dyrektorzy generalni z szefami urzędów. Mogą też zadecydować o utworzeniu nowych etatów zamiast podwyższania pensji zatrudnionych urzędników. Średnia pensja w służbie cywilnej wynosi obecnie prawie 5 tys. zł brutto.
Według cytowanego przez gazetę przewodniczącego Rady Służby Publicznej Tadeusza Woźniaka, takie rozwiązanie jest lepsze od podwyższenia kwoty bazowej, które miałoby prowadzić do jeszcze większego rozwarstwienia płac najlepiej i najgorzej zarabiających urzędników.
O ile na pensje urzędników przeznaczono o 2 proc. więcej niż w tegorocznym budżecie, to na szkolenia dla korpusu służby cywilnej przewidziano aż o 27 proc. więcej pieniędzy, czyli 57 mln zł. Dla odmiany, rezerwa celowa dla administracji rządowej pozostanie na poziomie 3,6 mln zł.
O 80 ma zostać podwyższony limit miejsc dla przyszłych urzędników mianowanych, co oznacza, że w 2017 r. na awans wraz z dodatkiem do pensji w wysokości 900 zł może liczyć 280 osób, które najlepiej wypadną w postępowaniu kwalifikacyjnym prowadzonym przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej. Jak jednak pisze "DGP", istnieje duże ryzyko, że z powodu słabej zdawalności egzaminów, limit 280 miejsc może zostać wypełniony tylko częściowo - tak stało się w tym roku, gdy na 200 miejsc przyjęto tylko 121 osób.