"Nie ma coli, nie ma pepsi" - plakaty z takim hasłem i przekreśloną butelką zawisły w sklepach na południu Indii. Tamtejsze stowarzyszanie handlowców i sklepikarzy ogłosiło bojkot popularnych napojów. Od marca tysiące sklepów wstrzymało ich sprzedaż. Powodem jest susza, za którą protestujący obwiniają fabryki światowych koncernów.
Organizatorem protestu jest izba handlowców i sklepikarzy, która zrzesza w Indiach 6 tys. firm i 1,5 mln członków. Handlowcy ogłosili, że producenci Coca-Coli i Pepsi w Indiach do produkcji napojów wybierają wodę z rzeki Thamirabarani, przez co są winni suszy w Tamilnadu, która dotyka tamtejszych rolników.
Obecnie dwaj zachodni giganci mają łącznie 96 proc. udziału w sprzedaży napojów gazowanych w Indiach. Tamtejszy rynek rośnie średnio o kilkanaście procent rocznie, a jego wartość szacuje się na 4,9 mld dol.
Wcześniej Indie strzegły swój rynek przed zagranicznymi inwestorami, stawiając na rozwijanie socjalistycznej gospodarki. Pierwszy raz Coca Cola i Pepsi pojawiły się w Indiach w latach 50., ale szybko wycofały się z tamtejszego rynku, gdy na ich działalność nałożono zbyt wiele ograniczeń. Po kilkudziesięciu latach, już w nowych warunkach, wróciły do Indii, stawiając fabryki w całym kraju. Dziś mają monopol na rynku.
W proteście biorą udział tysiące sklepikarzy. Przestali oni sprzedawać colę, mimo że dystrybutorzy oferowali im od trzech do pięciu skrzynek napoju za darmo, przy zakupie 10.
Organizatorzy protestów zamiast promowania zachodnich napojów, namawiają do kupna miejscowej wody sodowej lub mleczka kokosowego.