Bydgoska spółka ma problemy z pozyskaniem finansowania i gwarancji kontraktowych. Sytuacja jest coraz trudniejsza. Z pomocą zamierza przyjść konsorcjum banków.
Czempion eksportu, wielki polski producent, fabryka podniesiona z faktycznego bankructwa do pozycji ważnego gracza w naszej części Europy, tak zwykło się mówić o Pesie. Jednak co pewien czas pojawiają się informacje o trudnej sytuacji spółki. Jak choćby, gdy okazało się, że ubiega się o finansowanie z EBOR – o czym więcej pisaliśmy w money.pl.
Krytyczna była końcówka 2015 r., kiedy spiętrzyły się zamówienia i pojawiły się problemy z dotrzymaniem terminów.
Jak informowaliśmy w money.pl, kilka miesięcy później minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, podsumowując swoje pierwsze miesiące w resorcie, cieszył się, że nie zaczął kadencji od upadłości dużego polskiego producenta. Czyli właśnie Pesy. I chwalił się, że firma nie upadła między innymi dzięki jego ministerstwu.
Pesa jednak ucina spekulacje. - Bieżąca sytuacja jest stabilna – usłyszeliśmy pod koniec września od prezesa Roberta Świechowicza.
Teraz znów, jak donosi "Puls Biznesu", Pesa ma szansę otrzymać bankowo-ubezpieczeniową kroplówkę. PKO BP oraz Pekao porozumiały się w sprawie dofinansowania bydgoskiej spółki. Dołączyć do nich może Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK).
Kontrolowane przez skarb państwa instytucje starają się namówić do wejścia w projekt także banki prywatne, by uniknąć posądzeń o niedozwoloną pomoc publiczną – wynika z informacji gazety. Mogły by to być BZ WBK, Raiffeisen oraz mBank. Liderem konsorcjum banków jest PKO BP.
- PKO Bank Polski analizuje sytuację, szukamy najlepszego rozwiązania. Mamy nadzieję, że zostanie ono wypracowane jeszcze w tym tygodniu - poinformowało "PB" biuro prasowe banku.
Pytane tylko, czy ta doraźna pomoc rzeczywiście uleczy Pesę? Już teraz niektórzy dostawcy zaostrzają warunki dostaw, a część mówi nawet o ich wstrzymaniu. Spółka, według informacji "PB", ma problemy z pozyskaniem finansowania i gwarancji kontraktowych.