Czempion eksportu, wielki polski producent, fabryka podniesiona z faktycznego bankructwa do pozycji ważnego gracza w naszej części Europy - to wszystko o bydgoskiej Pesie. Co pewien czas pojawiają się jednak informacje o trudnej sytuacji spółki. Jak teraz, gdy okazało się, że ubiega się o finansowanie z EBOR. - Sytuacja spółki jest stabilna, Pesa realizuje kontrakty - ucina pytania o kondycję firmy prezes Robert Świechowicz.
Pesa to wręcz modelowy przykład historii sukcesu. Tomasz Zaboklicki (do czerwca 2017 roku prezes spółki) wykupił zakład w czasie, gdy brakowało zamówień, a sama fabryka skazana była na bankructwo. Minęło kilka lat, a firma nie tylko nie padła, ale stała się największym polskim producentem taboru. W latach 2010-2015 sprzedała elektryczne zespoły trakcyjne za 3,6 mld zł.
Ponadto seryjnie wygrywała przetargi na tramwaje dla kolejnych miast. Pojawiły się kontrakty poza granicami naszego kraju: w Niemczech, Rosji czy we Włoszech. Wtedy coś się zacięło.
"Sytuacja jest stabilna"
Krytyczna była końcówka 2015 r., kiedy spiętrzyły się zamówienia i pojawiły się problemy z dotrzymaniem terminów.
Kilka miesięcy później minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, podsumowując swoje pierwsze miesiące w resorcie, cieszył się, że nie zaczął kadencji od upadłości dużego polskiego producenta. Czyli właśnie Pesy. I chwalił się, że firma nie upadła między innymi dzięki jego ministerstwu.
Od tego czasu spekulacje o trudnej sytuacji firmy pojawiają się cyklicznie. Producent z zasady ich nie komentuje, nie dementuje, nie wyjaśnia. Podobnie jest teraz. W środę "Puls Biznesu" poinformował, że producent stara się o dofinansowanie z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. - Rozmawiamy z firmą Pesa - potwierdza dyrektor EBOR na Polskę i kraje bałtyckie Grzegorz Zieliński. Nie podaje jednak szczegółów.
Money.pl zapytał prezesa Pesy o te doniesienia, ale Robert Świechowicz odmawia komentarza. - Nie komentujemy tych doniesień. Bieżąca sytuacja jest stabilna - mówi. - Czyli nie ma żadnego ryzyka? - dopytujemy. - W działalności gospodarczej zawsze jest ryzyko - słyszymy.
A jakie są plany Pesy na najbliższy rok? - Wykonać te zlecenia, których ogrom już wygraliśmy, i rozwijać się dalej na krajowym rynku tramwajowym - mówi Świechowicz.
Zanim przyjdą Chińczycy
Zakulisowo dowiadujemy się jednak, że starania Pesy nie muszą mieć związku z trudną sytuacją firmy, ale mogą być rodzajem ucieczki do przodu. - Cała branża się zbroi. Siemens łączy siły z Alstomem, a to są bardzo potężni gracze, znacznie silniejsi niż ktokolwiek w Polsce. Trzeba się przygotować, zanim na europejski rynek wejdą Chińczycy - mówi nasz rozmówca.
Chodzi o połączenie biznesów kolejowych dwóch europejskich koncernów - niemieckiego i francuskiego. - Tu chodzi o biznes, nie politykę - powiedział prezes Alstomu Henri Poupart-Lafarge. W ten sposób powstaje gigant w produkcji taboru, z którego możliwościami nikt w Europie nie może się równać.
Pesa, choć w porównaniu do Siemensa czy Alstomu jest mikrusem, ma - według naszego informatora - również przygotowywać się na nadejście konkurencji z Azji. - To jedyna szansa. Finansowanie jest potrzebne, żeby w ogóle myśleć o konkurowaniu - słyszymy.