Megakontrakt z polską firmą jest solą w oku lwowskiej spółki Elektrotrans związanej z niemiecką firmą TransTec F&E Vetschau. Ta jednak, zdaniem mera Kijowa Witalija Kliczko, nie radzi sobie z dostawą i realizację zamówienia powierzono bydgoskiej spółce.
40 nowoczesnych niskopodłogowych tramwajów ma trafić na ulice Kijowa do końca roku. Zamówienie zrealizuje polska firma PESA, która minimalnie wygrała przetarg z lwowską Elektrotrans – donosi "Gazeta Wyborcza".
Dla PESA kontrakt z Ukrainą jest ważny z dwóch powodów. Po pierwsze, wysokość zamówienia - każdy tramwaj będzie kosztował Kijów 1,53 mln euro. Pod drugie, polska firma może uruchomić zamrożone środki, które ulokowała w nieodebrane zamówienie z Rosji.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", PESA miała dostarczyć spółce rosyjskiego koncernu UWZ 120 niskopodłogowych, trójczłonowych tramwajów dla Moskwy. Rosjanie odebrali tylko część zamówienia, resztę zamrozili ze względu na załamanie kursu rubla.
Polska firma została więc z pojazdami dostosowanymi do jazdy po szerokich torach. Umowa z Kijowem może dać szansę ich wykorzystania na ukraińskim rynku.
- Część zamówionych i magazynowanych w PESA komponentów przygotowanych do budowy tramwajów moskiewskich jest wykorzystywana w produkcji innych pojazdów - potwierdził "GW" Dariusz Skotnicki, dyrektor marketingu rynku wschodniego PESA.
Ten fakt już posłużył do krytyki kontraktu stołecznego miasta Ukrainy z polską firmą. Drugą kwestią było, zdaniem Elektrotrans, faworyzowanie PESA podczas przetargu. Choć pierwotny przetarg wygrała lwowska firma, władze miasta go unieważniły. W drugim, minimalnie niższą cenę zaproponowała polska firma, wygrywając tym samym kontrakt.
Kłopot w tym, że - jak argumentuje Elektrotrans - do ceny polskich tramwajów nie doliczono 5 proc. podatku importowego, który zgodnie z warunkami przetargu może obciążyć budżet Kijowa i podwyższy koszty budowy - pisze dziennik.
Kijów uznał jednak, że cena tramwajów PESA była ustalona zgodnie z warunkami przetargu i ten pozostaje w mocy.