Trwają podchody, kto będzie rządził dwiema największymi polskimi grupami energetycznymi. Po tym, jak nie udało się zmienić zarządów PGE i Tauronu, trwają przymiarki do wymiany rad nadzorczych obu koncernów. A wszystko dlatego, że władze energetycznych gigantów wzbraniają się przed wydawaniem pieniędzy w ratowanie górnictwa. Przez to całe zamieszanie tracą akcjonariusze, bo giełdowe wyceny obu spółek dawno nie były tak słabe.
W czwartek zebrała się rada nadzorcza PGE, która miała dokonać zmian w zarządzie spółki. Ostatecznie tego nie zrobiła, ale na tym nie koniec. Na połowę września zwołano nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki, które dla odmiany ma wymienić część składu rady. Z podobnym scenariuszem mamy do czynienia w Tauronie - tam też miało tam dojść do zmian w zarządzie, ale ostatecznie zamiast tego wymieniono część członków rady. Powód? PGE nie chce wykładać kilkuset milionów na ratowanie górnictwa, a Tauron wprawdzie jest gotów zainwestować w jedną z kopalń, ale stawia warunek, że musi się mu to opłacać.
Ministerstwo Skarbu, które ma ponad 58 proc. udziałów w PGE i ponad 30 proc. akcji Tauronu oficjalnie nie zajmuje stanowiska w sprawie tych przepychanek. - Wybór zarządów spółek jest w gestii rad nadzorczych. Natomiast jeśli chodzi o zmiany w radach nadzorczych, to mają one na celu wyłącznie uzupełnienie i wzmocnienie tych organów - powiedział money.pl rzecznik ministerstwa Emil Górecki.
Tauron kupi, ale za złotówkę
- Ja nie jestem przywiązany do stołka - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami prezes Tauronu, Dariusz Lubera. Koncern zimą zadeklarował, że jest zainteresowany kupnem kopalni Brzeszcze. Na początku sierpnia poinformował jednak, że warunkiem jest sprzedaż kopalni za symboliczną złotówkę. Dodatkowo wcześniej ma być przeprowadzona restrukturyzacją zatrudnienia. To - jak informują nas źródła zbliżone do sprawy - nie spodobało się ministerstwu. - Na dziś Tauron jest zainteresowany Brzeszczami, ale na warunkach, które będą dla nas spełniać założenia biznesowe - deklaruje Lubera.
Tauron czeka aż zostanie ogłoszony przetarg i jest gotowy w nim wystartować. Nie ma natomiast mowy o zaangażowaniu się koncernu w Nową Kompanię Węglową. Same inwestycje w kopalni Brzeszcze mają - według szacunków Tauronu - pochłonąć 260 mln zł w ciągu trzech lat. Kopalnia ma szansę stać się rentowna najwcześniej za dwa lata i to przy założeniu, że będzie wydobywać 1,5 mln ton węgla rocznie, a jego ceny na światowych rynkach przestaną spadać.
W ostatnich miesiącach posiadacze akcji Tauronu nie mają powodów do zadowolenia. Od początku roku ich kurs spadł już o ponad 30 procent i obecnie znajduje się w okolicach swojego historycznego minimum na poziomie około 3,20 zł. Tymczasem jeszcze w 2010 roku, gdy ponad 230 tysięcy osób złożyło zapisy na akcje Tauronu, jedna akcja w ofercie publicznej kosztowała 5,13 złotego.
W 2010 roku drobny inwestor ostatecznie mógł kupić 934 akcje Tauronu za 4791 złotych. Ten sam pakiet akcji jest wart dzisiaj nieco ponad 3 tysiące złotych. Oznacza to, że osoba, która do tej pory nie sprzedała akcji straciła prawie 40 proc. inwestując w walory spółki. A warto przypomnieć, że promujący program akcjonariatu obywatelskiego Skarb Państwa początkowo chciał sprzedawać akcje po 6,3 złotego za sztukę.
PGE prowadzi testy
Dołuje też kurs PGE. Wartość akcji koncernu spadła o ponad jedną piątą w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Dodatkowo nastroje wśród inwestorów popsuła podana przez PGE informacja, że spółka zdecydowała się przesunąć publikację raportu finansowego za pierwsze półrocze. Pierwotnie miał on zostać podany do wiadomości 6 sierpnia. Władze spółki zdecydowały się jednak przesunąć termin na 31 sierpnia.
- Naszym zdaniem udział innych podmiotów energetycznych niż PGE w procesie wsparcia Kompanii Węglowej jest mało prawdopodobny z uwagi na mniejszą skalę bieżącej i przyszłej współpracy handlowej z kopalniami śląskimi - napisali analitycy DM mBanku w ostatnim raporcie na temat sektora energetycznego. Według nich skala zaangażowania PGE może sięgnąć 0,5-1,0 mld zł.
Ministerstwo: Do niczego nie zmuszamy
- Ministerstwo Skarbu Państwa nie zmusza żadnego z nadzorowanych podmiotów do podejmowania jakichkolwiek nierynkowych działań, decyzji czy inwestycji - zapewnia nas rzecznik ministerstwa. - Jak każdy inny akcjonariusz, będzie oceniać zarządy przez pryzmat podejmowanych przez nie decyzji - dodaje.
Pytany o przyczyny spadku kursu akcji odpowiada, że nie muszą one wynikać z działań resortu. - Oczywiście spadek kursów jest zauważalny w niektórych spółkach, ale spadki są obserwowane w indeksach WIG i WIG 20, czy wykresach spółek energetycznych bez udziału Skarbu Państwa. Na zachowanie kursów wpływ ma wiele czynników, jak niesprzyjająca sytuacja na światowych rynkach paliwowych i energetycznych, poziom zadłużenia poszczególnych podmiotów, prowadzenie testów na utratę wartości aktywów, czy ograniczenia w dostawach prądu w sierpniu - wylicza Górecki.
Co ma energetyka do węgla
Wszystko zaczęło się od rządowych pomysłów ratowania polskiego górnictwa. Propozycje zakładające m.in. likwidację części kopalń tak się nie spodobały na Śląsku, że zimą doszło do protestu ponad dwóch tysięcy górników, w tym części z nich pod ziemią. Ostatecznie po kilku dniach ostrego sporu rząd i związki zawarły porozumienie, podpisane w blasku fleszy przez pełnomocnika rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciecha Kowalczyka oraz szefa śląsko-dąbrowskiej "Solidarnośc" Dominika Kolorza. Ustalono wówczas, że część zakładów w trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). Tam miano je naprawić, znaleźć inwestorów lub utworzyć z nich spółki pracownicze. Reszta zakładów miała trafić do nowej spółki, tzw. Nowej Kompanii Węglowej.
Już wówczas eksperci zwracali uwagę, że taka konstrukcja w naturalny sposób będzie wiązała górnictwo z energetyką. Tym bardziej, że Skarb Państwa wciąż ma duże wpływy w polskich koncernach energetycznych, więc może je "zachęcać" do zainwestowania w Nową Kompanię Węglową. A ta potrzebuje na rozruch przynajmniej 1,5 mld zł. I to szybko, bo inaczej może zabraknąć pieniędzy na wypłaty i na Śląsku znów zacznie wrzeć.
- Rozmowy na temat zaangażowania inwestorów w Nową Kompanię Węglową wciąż trwają - zapewnił nas rzecznik ministerstwa skarbu. Resort nie udziela jednak bliższych informacji o przebiegu rozmów.
Ze źródeł zbliżonych do rozmów wiemy, że do porozumienia jest jeszcze bardzo daleko. Prezesi nie chcą podejmować decyzji, które wymuszają politycy, ponieważ nijak nie uzasadnią akcjonariuszom celowości angażowania pieniędzy firmy w ratowanie górnictwa. Decyzji nie ułatwiają też zbliżające się wybory - jeśli zmieni się ekipa rządząca, to część z nich i tak prawdopodobnie pożegna się ze stanowiskami. Na stronę rządową z kolei nadchodzące wybory działają jak ostroga. Niezadowolenie górników może przecież bardzo wpłynąć na ich wynik.