- Zwrócimy się do premier Beaty Szydło i wicepremiera Mateusza Morawieckiego o odwołanie zarząd PGNiG - zapowiedzieli w czwartek posłowie Platformy Obywatelskiej. W ich ocenie władze spółki powinny odpowiedzieć za nieprawidłowości, do jakich doszło w polsko-rosyjskim EuRoPol Gazie.
Sprawa wymaga rozwagi i dokładnego zbadania - uważa szef sejmowej komisji ds. energii i skarbu państwa Marek Suski (PiS). Zaznaczył jednak, że jeśli zarzuty wobec władz PGNiG potwierdzą się, wobec członków zarządu spółki powinny zostać wyciągnięte konsekwencje.
Politycy Platformy nawiązali podczas konferencji do sprawy blisko 2 mln zł nagrody z zysku zarządzającego polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego Europolgazu za 2015 r. Nagrody rozdzieliły między siebie władze spółki - w tym dwóch nowych prezesów - i pięcioosobowy polski skład rady nadzorczej Europolgazu, którego współwłaścicielem jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jak podała w ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita", decyzję w tej sprawie podjęło w czerwcu walne zgromadzenie spółki, w praktyce - również władze PGNiG.
Odnosząc się w ubiegły piątek do publikacji gazety, prezes PGNiG Piotr Woźniak poinformował, że nagrody polskich przedstawicieli Europolgazu zostały przeznaczone na cele charytatywne, a na zamieszaniu wokół tej sprawy korzysta Gazprom. Szef PGNiG uważa, że w ostatnim czasie Polacy zyskali kilka przewag w tej polsko-rosyjskiej spółce, m.in. większość głosów w radzie nadzorczej oraz ulokowanie środków spółki w polskich bankach. Według Woźniaka, polskim udziałowcom udało się ponadto zablokować "wypłatę prawie miliardowego zysku na rzecz Gazpromu z pieniędzy Europolgazu".
Poseł PO Stanisław Gawłowski ocenił na czwartkowej konferencji w Sejmie, że gdyby nie akcja medialna i apele ze strony opozycji nagrody zostałyby w kieszeniach członków zarządu i rady nadzorczej polsko-rosyjskiej spółki. Zaznaczył, że "nieprawidłowości" miały miejsce nie tylko w dziedzinie "wypłacania nagród", ale również w "samym zarządzaniu" spółką.
Inny poseł PO Zdzisław Gawlik wskazał na wątpliwości dotyczące przewag, jakie - według słów prezesa PGNiG - mieli osiągnąć polscy udziałowcy Europolgazu. Podkreślił m.in., że już od "wczesnego lata 2015 r." Polska posiada zarówno kontrolę nad większością (52 proc.) udziałów spółki, jak i większość w jej radzie nadzorczej.
Zdaniem Gawlika wątpliwości budzi również kwestia zablokowania przez polskich udziałowców Europolgazu wypłaty zysku na rzecz Gazpromu. Poseł powołując się na odpowiedź ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego na interpelację poselską w tej sprawie, powiedział, że jeszcze 3 czerwca rada nadzorcza Europolgazu, w skład której wchodzą m.in. przedstawiciele zarządu PGNiG, pozytywnie zaopiniowała możliwość wypłaty dywidendy dla akcjonariuszy.
- A zatem już 3 czerwca taki zamysł wśród władz zarządu PGNiG powstał, żeby część tych pieniędzy przeznaczyć na dywidendę - również dla Gazpromu, bo w 48 proc. ten Gazprom by w podziale dywidendy uczestniczył. Oczywiście pojawia się pytanie, co takiego, między 3 a 26 czerwca się stało, że decyzja została zmieniona i cały zysk został przeznaczony na kapitał zapasowy - podkreślił Gawlik.
Gawłowski dodał, że te pieniądze, gdyby rzeczywiście wykonano plan zarządu i rady nadzorczej, trafiłyby w znaczącej części do Gazpromu, a pewnie Gazprom przeznaczyłby je na budowę Nord Stream 2. - To jest skandaliczne zachowanie zarządu PGNiG, który tego typu działania wspierał - zaznaczył.
- W związku z tym zwrócimy się do pani premier i pana premiera, żeby wyciągnąć konsekwencje służbowe i odwołać te osoby, które szkodzą w tak ważnym miejscu, strategicznym dla nie tylko polskiej gospodarki, ale i polskiego bezpieczeństwa - zapowiedział Gawłowski.
Pytany o apel posłów Platformy Marek Suski przyznał, że sprawa wypłaty nagród z zysku Europolgazu wymaga "dogłębnego zbadania".
- Minister (energii) powinien przeprowadzić audyt i po dokładnym zapoznaniu się ze sprawą powinien podjąć decyzję. Jeżeli rzeczywiście tak było, że osoby pobrały nagrody za okres, kiedy nie pracowały, to powinny być wyciągnięte konsekwencje, i to nawet do tych najbardziej surowych - powiedział PAP poseł PiS.
Suski zastrzegł jednocześnie, że w związku ze szczególnym, strategicznym charakterem polsko-rosyjskiej spółki, jakiekolwiek działania rządu w tej sprawie "powinny być podejmowane bardzo rozważnie, tak, żeby nie spowodować braku możliwości kontroli nad spółkami, które nie są w stuprocentowym władaniu Skarbu Państwa".
- Trzeba działać z rozwagą, natomiast z punktu widzenia moralnego, jeżeli to się potwierdzi, o czym wiemy, to jest sprawa dla mnie jednoznaczna - tak być nie powinno, my powinniśmy pokazać inny sposób rządzenia, nie taki, jak Platforma, która właśnie w taki sposób działała i mówiła, że nic się nie stało - dodał.
EuRoPol Gaz to spółka zarządzająca polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego. Jej główni udziałowcy, czyli Gazprom i PGNiG mają po 48 proc. udziałów. Pozostałe 4 proc. należy do spółki Gas-Trading, jednak w lipcu ubiegłego roku pośrednią kontrolę nad jej akcjami w Europolgazie przejęło PGNiG. Głównym źródłem przychodów Europolgazu są wpływy z opłat za przesyłanie gazu rurociągiem jamalskim. Otrzymują je główni udziałowcy spółki - PGNiG, które z Jamału odbiera gaz, oraz Gazprom, który tym gazociągiem przesyła swój surowiec tranzytem przez Polskę do Niemiec.