Jak wyjaśnia wiceszef gazowej spółki, do czerwca powinna być znana finalna decyzja w sprawie połączenia gazowego z Norwegią. Budowa samej linii Baltic Pipe, między Polską i Danią, zdaniem Janusza Kowalskiego nie ma sensu, jeżeli nie będzie połączenia między Danią a Norwegią, gdzie znajdują się złoża PGNiG. Wiceprezes spółki przypomniał, że ma ona obecnie 18 licencji na wydobycie surowca w tym jedną na morzu Barentsa.
Według niego, realizacja gazowego połączenia Polski z Danią a następnie Norwegią będzie oznaczała wzrost wydobycia tego surowca przez PGNIG na wodach północnej Europy.
Obecnie, spółka wydobywa na północy około 0,5 miliarda metrów sześciennych gazu. Do 2023 roku spółka chce wydobywać 2,5-3 miliardy metrów sześciennych surowca. Docelowo wydobycie z tego regionu mogłoby sięgnąć 7 miliardów metrów sześciennych błękitnego paliwa.
Do końca roku ma się wyjaśnić los połączenia Baltic Pipe, między Polską a Danią. Terminal gazowy w Świnoujściu jest w stanie przyjąć około 5 miliardów metrów sześciennych surowca, a krajowe wydobycie sięga ponad 4 miliardów metrów sześciennych gazu. To oznaczałoby możliwość pokrycia blisko dwóch trzecich zapotrzebowania na gaz ziemny, które wynosi obecnie około 15 miliardów metrów sześciennych, ze źródeł innych niż rosyjskie.
PGNiG chce dzięki otwarciu 1 stycznia 2017 r. biura w Londynie zostać znaczącym traderem na międzynarodowym rynku LNG, poinformował wiceprezes Janusz Kowalski.
- Możemy potwierdzić, ze 1 stycznia rusza nasze biuro LNG w Londynie - powiedział Kowalski dziennikarzom w kuluarach II Forum Przemysłowego w Karpaczu.
- Poważnie traktujemy segment LNG na rynku międzynarodowym, chcemy pozyskiwać know-how i budować zespół, który będzie powodował to, że PGNiG w ciągu najbliższych lat stanie się znaczącym traderem na rynku - dodał wiceprezes.
oprac. Monika Szafrańska