- Rozmawiamy na temat m.in. kontraktów średnioterminowych - trwających od 3 do 10 lat. Przyświeca nam cel dywersyfikacji. Nie popełnimy błędu z poprzednich lat i nie uzależnimy się od pojedynczego dostawcy gazu - podkreślił w piątek wiceprezes Woźniak podczas Global Forum odbywającego się w Warszawie.
Dodał, że cena gazu oferowana obecnie przez Gazprom w Polce jest wyższa od dostępnych dla PGNiG ofert na rynku zachodnioeuropejskim i od większości ofert LNG.
- Gaz LNG z USA czy Kataru, a w przyszłości gaz norweski z Baltic Pipe, kupowany przez PGNiG, może posłużyć zdywersyfikowaniu dostaw nie tylko w Polsce, ale również w krajach ościennych, takich jak np. Ukraina - powiedział.
Jak zauważył Woźniak, PGNiG udowodniło, że jest w stanie sprawnie przyjąć amerykański gaz i rozprowadzić go do polskich kuchenek po korzystnej cenie.
- Pokazaliśmy stronie amerykańskiej potencjał rynku, który jest gotowy na przyjęcie ich dostaw, jest zliberalizowany, płynny i coraz lepiej połączony z naszymi sąsiadami. A rynek całego regionu to nawet 70 mld m sześc. gazu. Teraz czekamy na najlepszą ofertę. Mamy swego rodzaju konkurs ofert, rozmawiamy z kilkoma partnerami - nie tylko amerykańskimi. Wybierzemy najlepszą ofertę kontraktów średnioterminowych, a być może i kolejnego kontraktu długoterminowego - powiedział.
Dodał, że rozumienie słowa "średnioterminowy" w branży gazowej po obu stronach Atlantyku różni się o kilka lat,. - Myślę jednak, że obie strony rozmawiają o tym samym terminie - ocenił.
Ceny pójdą w dół?
Jak podkreślił wiceprezes Woźniak, rynek LNG bardzo szybko się zmienia. Według niego będziemy mieli niedługo do czynienia z dużą nadpodażą gazu. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie gwałtownie rośnie wydobycie w basenach Permian i Eagle Ford w Teksasie, gdzie gaz jest wydobywany właściwie przy okazji wydobycia ropy, więc koszty jego wydobycia nie są wysokie.
- W związku z tym liczymy na to, że ceny globalne, w tym amerykańskie, będą się obniżać, i pozostaniemy na rynku kupującego na dłużej. Prognozujemy także, że przy takiej nadpodaży gazu, ceny LNG z USA staną się trwale konkurencyjne wobec rynku zachodnioeuropejskiego. Tym bardziej staną się wtedy konkurencyjne w stosunku do ceny gazu rosyjskiego, oferowanej w Polsce - powiedział wiceszef PGNiG.
- Myślę, że wynegocjujemy dobrą cenę i pozostałe warunki dostaw LNG. Jesteśmy w rozmowach już od kilkunastu tygodni z kilkoma partnerami - nie ujawnię, z którymi. Zmierzamy w kierunku rozbudowy naszego portfela dostaw LNG o kolejne kontrakty, tym samym maksymalizując wykorzystanie zamówionych w terminalu mocy regazyfikacyjnych, a więc redukcje kosztów jednostkowych - zaznaczył.
Dostawy z różnych źródeł to podstawa
Według Woźniaka kluczem jest zdywersyfikowany portfel gazu. - Dlatego oprócz gazu, który będziemy importować gazociągami czy to z rynku zachodnioeuropejskiego, w tym z Norwegii, będziemy mieli też zdywersyfikowane dostawy LNG - nawet one będą podzielone między różnych partnerów - podkreślił.
- Nie popełnimy błędów naszych poprzedników, nie dopuścimy więcej do sytuacji, gdy pojedynczy dostawca dyktuje warunki cenowe całemu polskiemu rynkowi. Różni dostawcy to konkurencja i najlepsze ceny. A jednocześnie gwarancja pewności dostaw - wyjaśnił.
Będziemy regionalnym hubem?
Pytany o możliwość stworzenie w Polsce "hubu" energetycznego na obszar Trójmorza powiedział, że to bardzo ciekawa koncepcja. - De facto tego typu hub, czyli płynny rynek gazu w Polsce już mamy, dzięki Towarowej Giełdzie Energii i wirtualnemu punktowi odbioru gazu. Choć oczywiście rynek nie jest głęboki i konsumpcja gazu powinna w Polsce wzrosnąć. Myślę, że jest to koncepcja godna rozważenia: czy przy okazji dostaw gazu LNG np. ze Stanów Zjednoczonych jesteśmy w stanie stworzyć nowy odnośnik - indeks cenowy dla regionu Trójmorza. Skoro mamy 3-4 ważne giełdy gazowe w Europie Zachodniej, które są punktem odniesienia dla różnych eksporterów gazu na całym świecie, tak można sobie wyobrazić, że kolejnym ważnym punktem cenowego odniesienia dla całego regionu mogłaby być Warszawa. Dzięki dostawom z Norwegii, dostawom LNG z Kataru, Stanów Zjednoczonych, z innych regionów świata. To jest ambitne, ale możliwe w perspektywie następnych 10 lat - powiedział.
Dodał, że koncepcja ta, wpisuje się w plan budowy środkowoeuropejskiego rynku gazu - "kreowanego i zabezpieczanego w sposób, w jaki suwerennie wybiorą państwa tego regionu, a nie narzuconego poprzez budowę kolejnych rurociągów tłoczących ten sam rosyjski gaz, tylko, że tym razem z Zachodu Europy".
- PGNiG na pewno chciałby być animatorem takiego rynku. Jesteśmy gotowi podjąć się tego wyzwania wspólnie z partnerami w regionie - wskazał.
Dodał, że oprócz odbioru dostaw w ramach długoterminowego kontraktu ze stroną rosyjską, który wygaśnie w 2022 r., PGNiG stara się jednocześnie uzupełniać koszyk dostaw najbardziej korzystnymi krótkoterminowymi ofertami, jakie pojawiają się na rynku. - I raz są to oferty amerykańskie - dlatego z nich ostatnio skorzystaliśmy, raz są to oferty norweskie, raz katarskie. Staramy się sprowadzać do Polski - poza niestety drogim rosyjskim gazem - gaz o najniższej cenie, który w danym momencie jest dostępny na rynku, dzięki czemu możemy oferować polskim klientom i polskiej gospodarce najbardziej konkurencyjne cenowo paliwo gazowe - podkreślił Woźniak.
Magdalena Jarco