W połowie czerwca do terminala LNG w Świnoujściu przypłynie gazowiec z amerykańskim gazem. To pierwsza dostawa skroplonego gazu z USA nie tylko do Polski, ale do całej Europy Północnej. Kontrakt z Amerykanami jest korzystny dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju i dla naszej gospodarki - oceniają eksperci.
- Dotąd amerykańskie LNG trafiało wyłącznie na rynki Europy Południowej, m.in. Hiszpanii i Turcji. Kupiliśmy ten gaz po dobrej atrakcyjnej cenie - powiedział w na konferencji prasowej wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak. Jak dodał, to pierwsza zawarta transakcja otwartego w lutym biura handlowego PGNiG w Londynie. Gaz dostarczy nam Cheniere Energy, która jest liderem amerykańskiego rynku LNG.
- To historyczny moment dla PGNiG. Zyskaliśmy nowego partnera w handlu LNG, a Ameryka Północna staje się dla nas kolejnym regionem, z którego pozyskujemy ten surowiec po Bliskim Wschodzie i Norwegii. Konsekwentnie realizujemy strategię dywersyfikacji dostaw do Polski. W ten sposób budujemy bezpieczny i konkurencyjny rynek gazu dla polskiej gospodarki - powiedział prezes PGNiG Piotr Woźniak.
- Przykład współpracy z Cheniere Energy dowodzi, że Polska jest dla amerykańskiego LNG bramą na rynki Europy Środkowej i Wschodniej - dodał.
Zawarta przez PGNiG transakcja to umowa krótkoterminowa typu spot. Ładunek wypłynie z terminala Sabine Pass w Luizjanie. Do Świnoujścia dotrze w połowie czerwca br. Woźniak nie odpowiedział na pytanie o cenę gazu, jak dodał, stanowi ona tajemnice handlową i nie zostanie ujawniona. Zapewnił jednak, że jest to cena atrakcyjna. Pytany o ilość gazu powiedział, że dokładne dane poznamy po zawinięciu gazowca do polskiego terminala. Woźniak dodał, że spółka analizuje różne możliwości, ale "bardziej średnioterminowe".
- Jest to kolejna jaskółka zmian na rynku gazu w Europie Środkowo-Wschodniej, możliwa dzięki aktywnej działalności PGNiG i polskiego rządu, ponieważ spotowa dostawa nie zmieni naszego portfela dostaw trwale - ocenił w czwartek ekspert Instytutu Jagiellońskiego Wojciech Jakóbik.
- Jest to pewna zapowiedź możliwości, być może podpisania umowy średnio lub długoterminowej z Amerykanami, do której nie koniecznie dojdzie. Ale pokazuje, że amerykański gaz skroplony może być atrakcyjnym cenowo źródłem alternatywnym do dostaw z Rosji, kolejnym po dostawach, które mamy mieć z Norwegii, kolejnym po dostawach z giełdy niemieckiej - dodał.
Gazprom już nie taki straszny
- To dobrze wróży na rozmowy z Gazpromem na temat renegocjacji kontraktu jamalskiego, które ruszą w 2019 roku. Amerykańskie LNG, oprócz norweskiego gazu, który ma dotrzeć przez korytarz norweski, stanie się źródłem realnej dywersyfikacji. Da nie tylko różnicę kontraktową, czyli kontrakt już nie z Gazpromem, ale z inną firmą, ale różnicę jeśli chodzi o źródło surowca - zaznaczył.
Jak powiedział, w rosyjskich mediach pojawiają się pewne dogmaty, które później są sprzedawane do zachodnich mediów i często tam goszczą na dłużej.
- Gaz skroplony ze Stanów Zjednoczonych jest odsądzany od czci przez Rosjan. Gazprom przekonuje, że nie jest możliwe, aby mógł on podbijać ten rynek. A jednak Międzynarodowo Agencja Energii, Agencja Fitch, czy Financial Times, konsekwentnie podają, że wojna cenowa Gazpromu z amerykańskim LNG już ruszyła. Bo dlaczego Gazprom uelastycznia swoja ofertę dla klientów w Europie, dlaczego chce ustąpić w toku śledztwa antymonopolowego? Bo musi się zmieniać, ponieważ jest już konkurencja, jest wybór i amerykańskie LNG - co ta spotowa dostawa pokazuje - może być na pewnych warunkach atrakcyjne cenowo dla Polaków - tłumaczył ekspert.
Zdaniem Jakóbika korytarz norweski jest potrzebny, ponieważ LNG nie ma stabilnie niskich cen. - Dostawy gazociągowe z Norwegii potencjalnie będą trwale konkurencyjne cenowo do oferty amerykańskiej i będą realną alternatywą dla kontraktu jamalskiego - ocenia.
- Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa energetycznego, a przede wszystkim bezpieczeństwa rynku gazu ziemnego, to jest bardzo dobra informacja - ocenia dr Marcin Sienkiewicz z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego. - Można mieć nadzieję, że to jest początek współpracy w tym zakresie pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi i amerykańskimi firmami - dodaje.
Jego zdaniem umowa ze Stanami Zjednoczonymi byłaby świadectwem na to, że wykorzystujemy pewne szanse, które w tej chwili pojawiają się na rynkach gazu na świecie.
Staniemy się ważnym graczem na rynku?
- W tej umowie trzeba dostrzegać też kontekst ukraiński i kolejną szansę dla Polski, dla polskich dostawców, jeśli chodzi o rynek ukraiński, który jest największym rynkiem gazu w Europie Środkowo-Wschodniej - uważa Sienkiewicz.
Zwrócił uwagę, że rynek ukraiński już od kilkunastu miesięcy nie zaopatruje się, jeżeli chodzi o import, w gaz rosyjski, tylko ściąga surowiec z kierunku zachodniego.
- Gdyby Polska wykorzystała tę możliwość i stała się eksporterem gazu na Ukrainę, pośrednikiem, czy reeksporterem, to sprzyjałoby naszym interesom gospodarczym. Zmieniałoby to naszą rolę z biernego odbiorcy rosyjskiego gazu, którym byliśmy przez kilkadziesiąt lat, do aktywnego gracza na rynku Europy Środkowo-Wschodniej, ale także na rynkach światowych - powiedział.
Jego zdaniem działania PGNiG dotyczące dywersyfikacji dostaw gazu to działania w dobrym kierunku i układające się w pewną spójną całość.