Narodowy czempion na podstawowej działalności w ubiegłym roku zarobił 200 mln zł. To niewspółmiernie więcej niż rok wcześniej. Jednak w ogólnym rozrachunku Grupa jest na sporym minusie.
Ważą się losy Polskiej Grupy Zbrojeniowej, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Państwowy przemysł zbrojeniowy w głębokiej zapaści.
Rozważane są dwie możliwości: albo pompować kolejne miliony złotych w całą Grupę, licząc, że po latach przemysł zbrojeniowy stanie na nogi, albo podzielić konglomerat i wspierać tylko rokujące firmy – usłyszał nieoficjalnie dziennik w kręgach PiS.
Wyniki PGZ też dają wiele do myślenia. Przychody ze sprzedaży w 2017 roku wyniosły 4,98 mld zł, czyli o 15 proc więcej niż przed rokiem. Jak wynika ze sprawozdania firmy, zysk ze sprzedaży zamknął się w 200 mln zł, wobec zaledwie 12 mln w roku poprzednim – pisze "DGP".
Oznacza to, że na swojej podstawowej działalności, czyli sprzedaży uzbrojenia, PGZ zarabia. Kłopot w tym, że w ogólnym rozrachunku grupa jest 104 mln zł pod kreską.
Do tego rośnie zatrudnienie w centrali spółki. Przybyło tam 50 proc. pracowników. Na etaty PGZ musiała przeznaczyć 1,08 mld zł. To dodatkowe 120 mln zł w stosunku do roku wcześniej.
Czytaj więcej: Czystki w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Poleciały głowy w zarządzie i radzie nadzorczej
Część spółek PGZ ma problemy z dotrzymywaniem terminów – zauważa "DGP". Całej grupie brakuje rozwiązań technologicznych i wiedzy. PGZ musi nauczyć się produkować dobry sprzęt w rozsądnej cenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl