Nawet 10 mld dol. rocznie wart jest globalny rynek sprzętu i uzbrojenie radzieckiej produkcji. PGZ dostało szansę, by podreperować swoją sprzedaż zagraniczną.
Polska ma być liderem natowskiego programu przywracania sprawności irackiej broni pancernej – donosi "Rzeczpospolita".
Polska Grupa Zbrojeniowa ma doświadczenie w modernizacji sprzętu wojskowego radzieckiej produkcji. Od lat z powodzeniem działa na tym polu w Afryce na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej i Azji.
Wprowadzanie w erę cyfrową wciąż sprawnych i powszechnie używanych rosyjskich sprzętów wojskowych może okazać się biznesem bardzo dochodowym.
Polacy doszli do perfekcji np. w modernizacji silników czołgów zarówno T-72 jak i starszych tanków tej linii. Do tego oferuje własną technologię optoelektroniczną i możliwość zwiększania siły i precyzji ognia.
Jak przekonuje Maciej Lew-Mirski, wiceprezes PGZ, na łamach "Rz", Polska ma możliwość uszczknięcia kawałka toru, którego globalna wartość to rocznie od 8 do nawet 10 mld dol.
Biznes z modernizacją irackiej armii bardzo się przyda polskiej zbrojeniówce. Jak pisaliśmy w money.pl, eksport ciągle spada. W 2015 r. wartość eksportu polskiej zbrojeniówki też daleka była od zadowalającej.
Co więcej, jak informowaliśmy, te 420 mln euro znacząco podpompowała sprzedaż żaglowca szkoleniowego dla Wietnamu. W 2016 r., choć eksport miał wstać z kolan, zanurkowaliśmy jeszcze głębiej do poziomu 389 mln.
W czasach PRL eksport przekraczał nawet miliard dolarów. Lepsi on nas są Czesi, Białorusini, Bułgarzy i Ukraińcy.