Niższy CIT i ZUS dla małych firm i przedsiębiorców, powołanie funduszu budowy dróg lokalnych, 300 złotych na wyprawkę dla każdego dziecka, emerytury dla kobiet, które urodziły i wychowały co najmniej czwórkę dzieci - to zmiany, które na sobotniej konwencji PiS zadeklarował Mateusz Morawiecki.
- To populizm - stwierdził w poniedziałek ekonomista Witold Orłowski w rozmowie z Radiem Zet. Jak stwierdził ekspert, postulowane zmiany nie będą miały mocnego efektu gospodarczego, są natomiast efektowną deklaracją polityczną.
- Jeśli chodzi o obniżkę CIT dla najmniejszych firm, to dla ekonomii nie będzie to miało żadnego znaczenia. To wszystko jest propaganda - stwierdził. Jak wyjaśnił, prawie żadna mała firma nie rozlicza się w oparciu o CIT, tylko płaci PIT. Ten zaś pozostaje bez zmian.
- Natomiast to, co może być korzystnym rozwiązaniem, to obniżenie ZUS-u dla firm, które mają niskie dochody - dodał.
Odnośnie świadczeń dla matek, które wychowały co najmniej czwórkę dzieci, Orłowski powiedział, że nie jest to pozbawione sensu. Mniej podoba mu się pomysł wypłacania 300 złotych na wyprawkę dla dzieci. Jak stwierdził, zamiast tego wolałby wprowadzenie bezpłatnych podręczników. Orłowski nie zgadza się bowiem z teorią, że najlepiej jest dać ludziom do ręki pieniądze, bo oni najlepiej będą wiedzieli, co z nimi zrobić.
Ekonomista był też pytany o ocenę kondycji polskiej gospodarki i o to, jak będzie ona wyglądać w przyszłości. Jak powiedział, dobra koniunktura, z której teraz korzystamy, potrwa jeszcze rok - dwa. Później zacznie spowalniać. Jeśli nie będziemy rozdawać coraz więcej pieniędzy, budżet powinien być bezpieczny. Załamanie grozi nam wtedy, gdy rozdawnictwo będzie postępowało. Problemem może być też sytuacja, w której o podwyżki upomną się pracownicy sfery budżetowej.
W PIS jest takie przekonanie, że Morawiecki znajdzie każdą ilość pieniędzy. Ale tak nie jest - ostrzegł.
Orłowski zaznaczył też, że dodatkowe pieniądze, które spłynęły do budżetu dzięki uszczelnieniu ściągania podatku VAT, to nie tylko zasługa PiS. - Jednym z powodów są rozwiązania informatyczne, które były przygotowywane lata wcześniej, zanim PiS doszedł do władzy. Niezależnie od tego, kto teraz byłby premierem, luka VAT by zmalała - wyjaśnił.
Według Orłowskiego nie ma też przeciwwskazań do przyjęcia przez Polskę euro. - To decyzja polityczna - zaznaczył. I dodał, że na wejściu do strefy euro nasz kraj by nie stracił, a mógłby nawet nieco zyskać.