"Oczywiście nam zależy na tym, żeby polscy rolnicy otrzymywali dopłaty, i uważamy, że jeżeli komukolwiek miałyby być zmniejszane, to nie polskim rolnikom" - powiedział Pietras w poniedziałek dziennikarzom. "Ponieważ my już i tak mamy zmniejszone (dopłaty- PAP)" - uzasadnił.
Minister zwrócił uwagę, że reforma Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) "może prowadzić - paradoksalnie - do zmniejszenia kosztów (dla budżetu UE - PAP), ale w starych państwach członkowskich". "Natomiast gdyby była bardziej zasadnicza, to oczywiście musimy przemyśleć wszystkie instrumenty" - dodał.
Przypomniał też, że płatności obszarowe (proporcjonalne do powierzchni użytków bez względu na produkcję), które lepiej spełniają wymogi Światowej Organizacji Handlu (WTO), są stosowane w nowych, a nie w starych państwach członkowskich. "Zatem reforma w tym np. wymiarze mogłaby - tak jak jest przetestowana w Polsce - być przeniesiona na inne państwa członkowskie" - uważa minister.
Pietras uważa, że udział w dyskusji o polityce rolnej ułatwia Polsce fakt, że rolnicy w naszym kraju nie otrzymują pełnych dopłat. Ułatwia, "ponieważ taka reforma mogłaby prowadzić do zrównania warunków konkurencji między naszymi rolnikami a rolnikami w starych państwach członkowskich" - uzasadniał.
Polski minister rozmawiał z dziennikarzami jeszcze przed poniedziałkowym wystąpieniem brytyjskiego premiera Tony`ego Blaira w Izbie Gmin, w którym uznał, że unijne subsydia dla rolnictwa "nie mają sensu", a więcej pieniędzy powinno być wydawanych na naukę, edukację i rozwój nowych technologii.
Jednak już na zeszłotygodniowym szczycie w Brukseli brytyjski premier domagał się reformy WPR prowadzącej do zmniejszenia wydatków na rolnictwo, deklarując w zamian gotowość do ustępstw w kwestii brytyjskiego "rabatu" we wpłatach do unijnej kasy. W nieprzyjętym w końcu na szczycie planie budżetowym UE na lata 2007- 2013 wydatki rolne miały stanowić nadal ponad 40 proc. całego budżetu.