Czy można opatentować program komputerowy? W naszym kraju to absolutna rzadkość. Udało się to spółce PiLab, która właśnie dostała europejski patent na swoje oprogramowanie. Dzięki temu będzie mogła sprzedawać swój produkt na całym świecie bez obaw, że ktoś go skopiuje, przyklei swoją markę i przejmie rynek. - To prawdziwa innowacja - mówi Krystian Piećko, założyciel spółki.
Polski urząd patentowy praktycznie wykluczył możliwość uzyskania patentu na oprogramowanie. Wychodzi bowiem z założenia, że ciągu cyfr nie można uznać za coś innowacyjnego, a na dodatek takie działanie blokowałoby rozwój całego sektora informatycznego - inne firmy nie mogłyby bowiem tworzyć podobnych systemów.
Zdaniem PiLab to wielki błąd, bo duże korporacje i tak patentują w innych krajach swoje rozwiązania i sprzedają nam swoje licencje. Spółka stwierdziła jednak, że polskich urzędników nie zmieni i wybrała się od razu po patent europejski. Cała procedura trwała około czterech lat, ale się udało. PiLab jest pierwszą polską firmą z patentem IT na wykorzystywanie baz danych.
- Najważniejsze w każdym przedsiębiorstwie są dziś dane. Druga najważniejsza rzecz, to relacje pomiędzy nimi. Nasz patent właśnie tego dotyczy. Potrafimy wydobyć szybko relacje pomiędzy danymi i dać je firmie, by mogła na ich podstawie szybko reagować na to co się dzieje w jej organizacji - mówi money.pl Krystian Piećko, jeden z założycieli i wiceprezes PiLabu.
Na czym dokładnie polega patent? PiLab zajmuje się analityką danych. Wyspecjalizował się w łączeniu dużych baz w jedną, z której można wyciągnąć potrzebne informacje. Ostatnio korzysta z ich usług Ministerstwo Cyfryzacji, które przygotowuje nową Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców, czyli tzw. CEPiK 2.0. Dziś informacje o naszych pojazdach, mandatach i dokumentach są w starostwach, sądach, policji itd.
To mnóstwo baz, w których każda informacja jest opisana inaczej, np. forda mondeo można opisać na kilka sposobów pisząc wielkimi lub małymi literkami, zmieniając kolejność wyrazów, dopisując informacje, że to pojazd kombi itd. PiLab ma narzędzia, które potrafią rozróżnić tego typu niuanse, a nawet znaleźć błędy w rejestrach.
Przyznany właśnie patent jest pierwszym dla PiLab, ale firma stara się o kolejne. Na razie złożone są cztery inne wnioski.
- Będzie ich przybywać. Mogę powiedzieć, że już niedługo trudno będzie je policzyć na palcach obu rąk. Muszę też zaznaczyć, że nie tylko polski, ale i europejski urząd patentowy jest niechętny patentom na programy komputerowe. Dlatego to dla nas szczególnie dobra wiadomość, która dodatkowo buduje wartość spółki - mówi Piećko.
Szef informatycznej spółki podkreśla, że nasze statystyki pod względem liczby zgłaszanych patentów, choć nie są na tragicznym poziomie, problemem jest ich komercjalizacja. Większość bowiem to wynalazki przyznawane instytutom badawczym. A to sprawia, że one na nich nie zarabiają.
- W przypadku nas jest inaczej. My będziemy ten patent monetyzować. Już to zresztą robimy, bo jest on częścią oprogramowania, które oferujemy od paru lat. Teraz mamy jednak pewność, że nikt nam go nie zabierze - mówi wiceprezes w rozmowie z money.pl.
Jak dodaje, teraz PiLab zamierza zgłosić i opatentować swój pomysł na rynku amerykańskim. To także kierunek ekspansji polskiej firmy. Ta będzie też walidować, czyli zgłaszać go do urzędów patentowych, swój patent. Chodzi tu szczególnie o Niemcy, Wielką Brytanię oraz Francję.
- Niemcy to oczywisty wybór, bo to wielki rynek z dużymi pieniędzmi. Wielka Brytania z kolei to ogromny rynek finansowy, który jest nam bliski, bo już dziś z nim współpracujemy - mówi Piećko.
Obecnie PiLab ma kontrakty m.in. z BZ WBK czy TUiR Warta. Spółka jest notowana na warszawskiej giełdzie NewConnect od 2012 roku. Jej aktualna wycena to ok. 80 mln zł. Jej głównym właścicielem jest FGP Venture należąca do Krystiana Piećko, Pawła Wieczyńskiego oraz Sergiusza Borysławskiego.