Pasażerowie Lufthansy muszą się uzbroić w cierpliwość, bo na wtorek oraz na środę zapowiedziano strajk pilotów. To czternasty tego typu protest w ciągu ostatniego półtora roku.
Jak poinformowały w poniedziałek służby prasowe linii lotniczej, Lufthansa przyjmuje z żalem decyzję związku zawodowego pilotów Cockpit o wezwaniu do strajku po raz czternasty w ciągu ostatnich 18 miesięcy. "Taka decyzja została podjęta, pomimo że jeszcze w ostatni weekend firma przedstawiła bardziej znaczące propozycje, które pozwoliłyby na podjęcie rozmów zbiorowych ze związkiem" - napisano w oświadczeniu linii.
Łącznie 84 połączenia międzykontynentalne z Frankfurtu, Monachium i Düsseldorfu będą odwołane, a 90 odbędzie się zgodnie z planem. Wtorkowy strajk potrwa od godz. 8 do północy i obejmie loty długodystansowe z Niemiec, także towarowe. W środę strajkować mają piloci obsługujący trasy krótkie i średnie. Pasażerowie, których rejsy zostały odwołane z powodu strajku, mogą bezpłatnie zmienić lub odwołać rezerwację.
Straty Luthansy spowodowane strajkami są szacowane na ponad 300 mln euro. Dyrekcja linii i związek zawodowy pilotów nie mogą porozumieć się co do systemu świadczeń przedemerytalnych dla pilotów. Obecnie piloci mogą ubiegać się o przejście na wcześniejszą emeryturę w wieku 55 lat, z zachowaniem 60 proc. dotychczasowych poborów. Lufthansa chce podnieść wiek uprawniający do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Młodzi piloci rozpoczynający obecnie pracę mają być całkowicie pozbawieni tych uprawnień.
W związku z silną konkurencją ze strony tanich linii lotniczych oraz przewoźników z Azji Lufthansa realizuje radykalny program oszczędnościowy, rozbudowując m.in. sektor tanich linii lotniczych. Warunki proponowane pilotom w tych spółkach Lufthansy są znacznie gorsze od warunków pracy i płacy w firmie macierzystej.