W grze o nowe sklepy pojawia się na przykład właściciel sklepów Stokrotka.
Sieć sklepów Piotr i Paweł ma problem - to można powiedzieć otwarcie. Spółka walczy o utrzymanie, likwiduje część sklepów i szuka inwestora. Od dłuższego czasu Piotr i Paweł zapewnia, że lada chwila go pokaże. W ostatnim czasie sieć borykała się z pustymi półkami w części placówek.
Przedłużająca się saga pt. "dokąd trafi Piotr i Paweł" spowodowała, że franczyzobiorcy coraz częściej zaczynają powątpiewać w pozytywne zakończenie historii. Martwią się, że problemy nawarstwią się przed świętami Bożego Narodzenia. W handlu to moment na zarabianie, a nie zmianę szyldu, oferty i rozpoczynanie biznesu od nowa. Sklep w grudniu musi być otwarty. Jednocześnie nie ma już wtedy szans na walkę o nowego klienta - jeżeli nie zna sklepu, nie przyjdzie do niego.
W efekcie część franczyzobiorców rozgląda się za nowym partnerem biznesowym. Jak wynika z informacji money.pl - chętna do przygarniania takich osób jest Emperia Holding - właściciel sieci Stokrotka. Od kilku miesięcy Emperia jest własnością Litwinów - a konkretnie Maxima Grupe. A ta z kolei od dawna zapewnia, że interesują ją dynamiczny rozwój. Franczyzobiorcy Piotra i Pawła to łakomy kąsek. Znają się na biznesie, mają wypracowaną markę w konkretnych punktach. I są w potrzasku.
Franczyzobiorcy nie są zadowoleni
Problemów franczyzobiorców jest kilka. Po pierwsze? - Ogromna niepewność. Mamy połowę września, lada chwila zacznie się sezon świąteczny, który w handlu jest bardzo ważny. I każdy tydzień jest dla nas zagadką. W sumie nie mam pewności, że na święta będę Piotrem i Pawłem, że do tego czasu z siecią nie wydarzy się coś złego. Bez logo, bez gazetki promocyjnej będę skończony - mówi money.pl jeden z franczyzobiorców. Współpracuje z siecią od kilku lat, prowadzi jeden sklep.
- Sytuacja z mojej perspektywy nie jest najlepsza. W sklepach własnych, które ostatnio sieć likwidowała, przez długi czas na półkach świeciły pustki. Ludzie robili zdjęcia, wrzucali do internetu. I już hasła, że "oto koniec sieci". Czy kogoś obchodzi, że to były zdjęcia z likwidowanych sklepów? Nie. Rozeszło się, że nie ma u nas towaru. I nie ma znaczenia, że jestem 500 kilometrów od sklepu przeznaczonego do likwidacji. Ludzie to widzą, czytają i... idą gdzieś indziej. U mnie było mniej ludzi, widać to po liczbach - dodaje przedsiębiorca.
- Na półkach miałem wszystko, bo franczyzobiorcy korzystają również z zewnętrznych hurtowni. Może i jest drożej, ale mam towar - mówi. I to jest właśnie problem numer dwa. Za własne dostawy trzeba wyłożyć po prostu więcej niż z centralnego magazynu. Wykładasz więcej, więc musisz sprzedać więcej, żeby wyjść na plus. W okresie wakacyjnym było to nielada wyzwanie.
Od dłuższego czasu jest kuszony przez inne sieci. Niektóre nawet wyciągały już wstępne umowy, pokazują wizualizacje, zapraszają do objeżdżenia innych placówek w regionie.
Do tej pory w grze o sklepy Piotra i Pawła liczyło się Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka) i Carrefour. Przedstawiciele Biedronki w całej Polsce organizowali spotkania z właścicielami sklepów. Do Polski - jak wynika z informacji branżowego serwisu Wiadomości Handlowe - miał się nawet wybrać prezes całej sieci. To właśnie Biedronka była numerem jeden w wyścigu. Na razie jednak żadna transakcja nie została ogłoszona. A Piotr i Paweł musiał wystąpić o postępowanie sanacyjne - zaległości są zamrożone, firma wdraża restrukturyzację.
Franczyzobiorcy już wtedy mówili, że przedstawione im oferty nie wyglądają, by były skrojone pod franczyzę. Biedronka w zasadzie na tym polu w ogóle nie działa.
Jak wynika z informacji money.pl, w grze pojawił się nowy gracz. To Maxima Grupe, właściciel Emperia Holding - odpowiedzialnej w Polsce za sieci Stokrotka. Nie są to masowe rozmowy, choć wizję bycia dużą Stokrotką usłyszało już kilku franczyzobiorców. Wygląda na to, że to właśnie ta część biznesu jest dla Litwinów atrakcyjna.
Przedstawiciele Emperia Holding nie chcieli o sprawie rozmawiać drogą telefoniczną. Poprosili o wysłanie wiadomości drogą e-mail. Na odpowiedź czekamy.
Warto jednak dodać, że oficjalnie o rozmowach nie informował nikt z całej trójki. Jednocześnie - przedstawiciele Piotra i Pawła nie byli zaskoczeni naszymi pytaniami akurat o rozmowy z przedstawicielami Stokrotki. Zaznaczali, że każdy franczyzobiorca musi sam zdecydować o dalszym przebiegu współpracy.
Piotr i Paweł walczy
O sytuacji i napiętych relacjach z franczyzobiorcami nie chce rozmawiać Robert Krzak, wiceprezes Piotra i Pawła. Krzak przez długi czas komunikację sieci brał na siebie - odpowiadał i na kwestie związane z poszukiwaniem nowego inwestora, i na sprawy z zaopatrzeniem. Teraz konsekwentnie odsyła do rzecznika. Przyznaje jednak, że jest świadomy ruchów franczyzobiorców. Dodaje też, że rozmowy z nimi od zawsze były i są priorytetem. - Codziennie poświęcam na rozmowy z naszymi franczyzobiorcami połowę czasu pracy - mówi.
Oficjalnie Piotr i Paweł zarzeka, że do tej pory żaden z partnerów nie zrezygnował ze współpracy. Choć nikt nie ukrywa, że tak się może stać.
- Wiemy doskonale, że część naszych franczyzobiorców ma obawy o przyszłość i w związku z tym prowadzi rozmowy z konkurencją. Każdy musi odpowiedzieć sobie sam na pytanie, dokąd zmierza. W biznesie czasami lepiej się rozstać, dla obu stron może być to lepsze rozwiązanie. Mamy takie głosy, ale franczyzobiorcy wcale nas nie opuszczają - mówi Aleksander Rosa, odpowiedzialny za komunikację firmy.
Zaznacza jednak, że kontakt pomiędzy siecią a prowadzącymi sklepy jest cały czas. - Oczywiście jesteśmy w ciągłym kontakcie z franczyzobiorcami sieci. To oni przecież odpowiadają za więcej niż połowę placówek w Polsce, więc o wszystkim dowiadują się na bieżąco. W ostatnim czasie mieliśmy kilka spotkań, głównie dotyczących planów na przyszłość i przebiegu procesu sanacji - mówi.
Rosa podkreśla: "z każdym dniem staramy się niwelować lub po prostu likwidować obawy franczyzobiorców”.- Rozumiemy je, przecież doskonale wiemy w jakim punkcie znalazł się Piotr i Paweł. Wiemy, że do naszych partnerów trafiają zdjęcia pustych półek, a przecież idzie najważniejszy dla handlu kwartał w roku, czyli okres świąteczny. W najbliższych dniach w sklepach pojawi się więcej towarów, uzupełniamy braki, nawet częściowo rozszerzamy asortyment. Piotr i Paweł pod względem zaopatrzenia wraca do korzeni. Najbliższe tygodnie będą pracowite. Lada chwila uruchomimy nowy program lojalnościowy dla klientów, chwilę później wystartuje kampania reklamowa Piotra i Pawła. Od strony biznesowej wchodzimy w regularny rytm regulowania bieżących należności oraz pozyskujemy nowych dostawców. Jestem pewien, że to uspokoi franczyzobiorców. Widzą, że chcemy wyjść na prostą - mówi Aleksander Rosa, odpowiedzialny za komunikację z mediami w Piotrze i Pawle.
Jednocześnie przeskoczenie z jednej do drugiej firmy wcale nie jest proste. I choć franczyzobiorcy mogą o tym rozmawiać między sobą, to najważniejszy jest ich bilans w stosunku do Piotra i Pawła. Jeżeli często korzystali z magazynu centralnego, to z pewnością mają wciąż duże sumy do uregulowania. Jeżeli korzystali mniej, to ich pole manewru jest większe. Franczyzobiorcy, którzy potwierdzili nam rozmowy ze Stokrotką - nie chcą mówić, czy zdecydowali się na jakieś konkretne ruchy. Jak podkreślali - są w zawieszeniu. - Na decyzje trzeba jeszcze poczekać. Ale jeżeli kolejne tygodnie nie przyniosą konkretnych informacji ze strony Piotra i Pawła, to będziemy sami działać - dodaje jeden z franczyzobiorców.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl