Projekt ustawy autorstwa Krzysztofa Czabańskiego (pod którym podpisał się też Jarosław Kaczyński) zakłada między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych. To jednak nie wszystko. W dokumencie, który już w marcu może trafić do Sejmu, znalazł się też bowiem zakaz dokonywania uboju rytualnegow Polsce. To zagrożenie dla setek tysięcy Polaków - rolników i przedsiębiorców.
Władze już raz, gdy premierem by Donald Tusk, zakazały zabijania zwierząt bez pozbawiania ich świadomości. Przepis w tej sprawie uchylił jednak w 2014 r. Trybunał Konstytucyjny, który uznał, że był sprzeczny z ustawą zasadniczą.
I choć zakaz obowiązywał tylko kilkanaście miesięcy, to jego skutki są do dziś odczuwane przez branżę. Z 80 działających przed 2013 r. zakładów specjalizujących się w produkcji mięsa halal i koszernego przetrwało jedynie 40-50. Te, które działają, musiały zwalniać część pracowników, choć szybko znalazły sposób na obejście zakazu. Wywoziły zwierzęta za granicę, np. do Czech, gdzie były zabijane, a następnie w Polsce rozbierały tusze. W ten sposób nadal mogły sprzedawać mięso jako pochodzące z Polski.
Nietrudno się domyślić, że podobny scenariusz stanie się ich udziałem także w razie przyjęcia projektu Krzysztofa Czabańskiego. Ten fakt jest chętnie przytaczany przez branżę jako argument przeciwko pomysłowi. Prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego Jerzy Wierzbicki wyjaśnia, że wbrew intencjom autorów projektu, zwierzęta będą cierpieć dłużej niż obecnie - będą bowiem przewożone na odległość nawet kilkuset kilometrów.
Rabin konsultuje ustawę
- Naszym zdaniem uchwalenie ustawy sprzecznej z tym, co w przeszłości orzekł Trybunał Konstytucyjny, jest łamaniem prawa - mówi w rozmowie z money.pl Witold Choiński, prezes związku Polskie Mięso. Autorzy ustawy przewidzieli taką krytykę i pozwolili dokonywać uboju tylko w jednym wypadku - zaspokojenia "wyłącznych" potrzeb członków związków wyznaniowych zarejestrowanych w Polsce. W ten sposób kilka tysięcy polskich żydów i muzułmanów będzie mogło kupić mięso pozyskane zgodnie z ich nakazami religijnymi, ale nikt nie sprzeda takiego mięsa za granicę.
Nadzieją dla przedstawicieli branży są rozmowy naczelnego rabina Polski Michaela Schurdricha z Krzysztofem Czabańskim. Pisała o nich "Rzeczpospolita". Duchowny miał zgłosić dobrze uargumentowane propozycje zmian w tekście ustawy, dzięki którym branża będzie mogła odetchnąć z ulgą. Sytuacja, w której większość rządząca w Polsce chce uspokojenia relacji z Izraelem i środowiskami żydowskimi, pozwala zakładać, że władza spojrzy na sprawę przychylnie. Zwłaszcza, że wpływowy "The Jerusalem Post" w mocnych słowach skrytykował nowy projekt rządu.
- Nie tylko nie był on konsultowany z branżą, ale jako projekt poselski nie był konsultowany w ogóle, a przecież uderza m.in. w budżet państwa. Kolejne ekipy rządzące od wielu lat działały na rzecz otwierania kolejnych rynków dla polskiego mięsa. Aktywne na tym polu były m.in. resorty rolnictwa i spraw zagranicznych. Projekt poselski uderza w prace rządu. Także w wykonaną w ciągu ostatnich dwóch lat pracę ministra Krzysztofa Jurgiela - dodaje Choiński.
Hit eksportowy
- Polska regularnie zdobywa nowe rynki. To efekt działań na poziomie państwowym - udaje się wypracować porozumienia weterynaryjne otwierające możliwości eksportu. Wprowadzenie zakazu w tak wysokomarżowym biznesie oczywiście negatywnie wpłynęłoby na rentowność firm - potwierdza analityk rynku rolnego banku Credit Agricole Jakub Olipra.
Sprawdziliśmy. Faktycznie politycy szybko zwietrzyli szansę zarobku dla polskich firm na eksporcie mięsa halal i koszernego. W ciągu tylko dwóch lat udało się otworzyć na nasze mięso 40 kolejnych rynków. Co więcej, Polska została pierwszym europejskim krajem, któremu pozwolono na eksport chłodzonego, a nie mrożonego, mięsa wołowego do Izraela. Jego cena osiąga 6 euro za kilogram i jest dwukrotnie wyższa niż w przypadku mięsa mrożonego.
Kolejnym z gigantycznych rynków, na którym Polska była silnie obecna, jest Turcja. Z każdym kolejnym rokiem ten rynek z 80 mln konsumentów zwiększa dopuszczalne kwoty sprowadzanego z Polski mięsa. Daleko nam jednak jeszcze do rekordowych 250 mln dol. sprzed 2013 r. Resort rolnictwa prowadzi także rozmowy z rządem Iraku o możliwości sprzedawania tam polskiego mięsa.
Tylko w pierwszej połowie ubiegłego roku producenci mięsa sprzedali za granicę wołowinę wartą 742 mln euro. Jeśli zgodnie z szacunkami branży oraz analityków jedna trzecia jest pozyskiwana w drodze uboju rytualnego, okaże się, że w ciągu roku eksport wołowiny halal i koszernej wart był ok. 2 mld zł. To dopiero początek strat, które polskiej gospodarce może przynieść zakaz.
- Samych zakładów, które mogą sprzedawać mięso halal i koszerne, jest od 40 do 50. Do tego trzeba doliczyć około 400-500 tys. hodowców bydła – zarówno mięsnego, jak i mlecznego. To przede wszystkim w nich uderzy zakaz. Spowoduje bowiem spadek ceny kilograma żywca o około 1,5-2 zł – przekonuje prezes "Polskiego Mięsa". Szybka kalkulacja wskazuje, że w razie przyjęcia ustawy w obecnym kształcie w portfelach rolników zabraknie 1,5-2 mld zł. Takie same szacunki przedstawia Polska Rada Wołowiny.
Czas na drób
Ubój rytualny to jednak nie tylko wołowina. Jak wskazuje Jakub Olipra z Credit Agricole, coraz popularniejszy w krajach muzułmańskich jest polski drób. Przedstawiciele Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej ze wsparciem resortu rolnictwa pojawili się nawet na tegorocznych tragach Gulfood 2018 w Dubaju. Rozmawiali m.in. o sprzedaży polskiego mięsa drobiowego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
- Spotkania utwierdziły nas w przekonaniu, jak ważnymi i perspektywicznymi dla polskiego sektora drobiarskiego są takie rynki, jak ZEA. Rozważane przez polskie władze istotne ograniczenie możliwości prowadzenia ubojów religijnych pozbawi nas dostępu do nich, a nasze miejsce zajmą – i tak już bardzo silni w tym regionie – Brazylijczycy, Amerykanie czy Francuzi. Bardzo liczę, że decydenci w naszym kraju postawią sobie za priorytet dobro polskich producentów i przetwórców drobiu - powiedział po spotkaniach w Dubaju Łukasz Dominiak, dyrektor generalny KRD-IG.