Jak donosi Financial Times, polski rząd kontaktował się nieformalnie z zagranicznymi firmami z branży public relations w celu poprawienia swojego wizerunku, a dzięki temu - uniknięcia odpływu zagranicznego kapitału. Rzecznik rządu wszystkiemu zaprzecza.
Od momentu objęcia władzy w listopadzie PiS podjęło kilka kontrowersyjnych decyzji. Opozycja zarzuca mu m.in. łamanie konstytucji i przejęcie władzy nad mediami publicznymi. Aby poprawić swój wizerunek rząd miałby się kontaktować z agencją public relations z siedzibą w Londynie.
Według gazety w nawiązaniu nieformalnego kontaktu pomógł działaczom jeden z szefów spółek Skarbu Państwa. Rząd miał klikakrotnie starać się o taką pomoc. Było to podyktowane niepokojem posłów PiS dotyczącym wizerunku partii. Specjaliści z Londynu mieliby pomóc w poprawie reputacji. O poprawę wizerunku miał zabiegać m.in. Mateusz Morawiecki. Jest to ważne przede wszystkim z uwagi na możliwości przyciągnięcia inwestorów nowych inwestorów.
Rzecznik rządu zdemontował te informacje. - Pierwsze słyszę o takich działaniach. Rząd sam pracuje na dobry wizerunek Polski w świecie. To działania polityków opozycyjnych przyczyniają się do tego, aby ten wizerunek naruszyć, aczkolwiek pozycja Polski na świecie jest mocna i wiele krajów Unii Europejskiej, choćby w kontekście kryzysu migracyjnego, zaczyna mówić głosem Polski - mówił w rozmowie z money.pl Rafał Bochenek, rzecznik rządu.
Gazeta zwraca uwagę, że podobne działania podjął w 2011 roku premier Węgier. Wówczas Victor Orban był krytykowany za ograniczenie wolności słowa prywatnych mediów ma Węgrzech.