W drugim kwartale tego roku tempo wzrostu gospodarczego w Polsce minimalnie wyhamowało z 4 do 3,9 proc. - podał właśnie Główny Urząd Statystyczny. Czyżby polska gospodarka najlepszy czas miała już za sobą? Ekonomiści uspokajają i prognozują ponowne przyspieszenie w kolejnym kwartale.
Z pierwszych wstępnych wyliczeń wynika, że produkt krajowy brutto, czyli ogólniej wartość towarów i usług wytworzonych w Polsce w okresie od kwietnia do czerwca, wzrosła w skali roku o 3,9 proc. Potwierdziły się tym samym wcześniejsze prognozy ekonomistów, które zakładały spadek dynamiki z 4 proc. w pierwszym kwartale. Szacunki były jednak bardziej pesymistyczne.
Średnia wskazań ekonomistów mówiła o wzroście PKB o 3,8 proc., a pesymiści brali pod uwagę wynik w okolicach 3,6 proc. Tym samym mimo pogorszenia statystyk, można mówić o delikatnym pozytywnym zaskoczeniu.
Choć wynik jest lepszy niż prognozy, psuje lekko statystyki. W pierwszym kwartale PKB pozytywnie zaskoczył przyspieszeniem z 2,5 do 4 proc. Przypomnijmy, że w ciągu pięciu ostatnich lat tylko raz tempo wzrostu PKB w Polsce było wyższe niż 4 proc. W ostatnich trzech miesiącach 2015 roku wyniósł 4,6 proc. Był to jednak tylko jednorazowy skok powyżej granicy 4 proc. Kolejna publikacja wskazała na gwałtowne wyhamowanie do 2,9 proc.
Wzrost PKB Polski na przestrzeni ostatnich 5 lat src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1345104353&de=1502834400&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=pkb&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Tym razem również obserwujemy wyhamowanie wzrostów, ale zdecydowanie mniejsze. Można powiedzieć, że jest to tylko drobna korekta, która była też spodziewana przez ekonomistów ankietowanych przez PAP. Co ważne, eksperci uspokajają, że z gospodarką nie dzieje się nic złego i po chwili przerwy znowu przyspieszy.
- Trend mocnego wzrostu w okolicach 4 proc. się utrzymał, ale w drugim kwartale mieliśmy negatywny efekt kalendarzowy. Było mniej dni roboczych niż w analogicznym okresie 2016 roku - komentuje sytuację Piotr Bujak.
Z uwagi na przesunięta święta wielkanocne, w drugim kwartale tego roku dni roboczych było o 2 mniej niż rok wcześniej i o 3 dni mniej niż w pierwszych trzech miesiącach tego roku. To niby niewielka różnica, ale w skali całej gospodarki wycenianej na 1,7 bln zł ma znaczenie.
Karol Pogorzelski z ING Banku Śląskiego wskazuje też na nieco niższą od spodziewanej dynamikę inwestycji, co ma związek ze słabszym wykorzystaniem funduszy unijnych. Z kolei Dorota Strauch z Raiffeisen Polbank zwraca uwagę na wygasający efekt programu 500+.
Co konkretnie i w jakim stopniu wpłynęło na niższy wzrost PKB w drugim kwartale? Tego dowiemy się oficjalnie w późniejszym terminie, kiedy GUS będzie dysponował większą liczbą danych. Publikowane w środę wyliczenia mają charakter wstępny i jak zastrzegają urzędnicy, mogą zostać jeszcze zweryfikowane zarówno w górę jak i w dół.
Do najnowszych danych odniosła się na konferencji prasowej dyrektor Departamentu Rachunków Narodowych w Głównym Urzędzie Statystycznym Maria Jeznach. Wskazała, że szczególnie widoczna jest poprawa w budownictwie, a popyt inwestycyjny był prawdopodobnie zbliżony do neutralnego, podobnie jak w pierwszym kwartale.
Ekonomiści zgodnie szacowali spadek tempa wzrostu PKB w drugim kwartale i równie jednoznacznie wypowiadają się na temat wyników polskiej gospodarki w kolejnym kwartale. Obecne spowolnienie ma być tylko chwilowe i następne podsumowanie ma wskazać na przyspieszenie i powrót statystyk powyżej 4 proc. Typowana jest dynamika na poziomie 4,1-4,2 proc.
Na dane gospodarcze nie może narzekać wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Prognozy rządowe na ten rok zakładały średnioroczny wzrost PKB na poziomie 3,6 proc. Na razie udaje się je realizować, a biorąc pod uwagę całkiem optymistyczne wskazania niezależnych ekonomistów wychodzi na to, że w całym roku da się wyraźnie pobić cele.