To najgorszy wynik od trzech lat, co stawia rząd w trudnym położeniu. W przyszłym roku może zabraknąć w budżecie miliardów złotych na realizację kosztownych obietnic.
Specjalna konferencja prasowa premier, podsumowująca osiągnięcia rządu z ostatnich 12 miesięcy, została zatytułowana "Dobry Rok". Beata Szydło podkreśliła przede wszystkim fakt realizacji sztandarowej obietnicy - programu 500+. Wymieniała też wprowadzenie darmowych leków dla seniorów, a także podwyższenie stawki godzinowej i minimalnej emerytury.
Konkretniejszego podsumowania tego, co działo się w polskiej gospodarce w ostatnich miesiącach, dokonał Główny Urząd Statystyczny. Obraz rysowany przez szefową rządu nie wygląda już tak różowo, bo polskie PKB w trzecim kwartale tego roku urosło o zaledwie 2,5 proc. To oznacza bardzo mocne wyhamowanie z 3,1 proc. w drugim kwartale. Co więcej, tak słabych statystyk nie miała Polska od 2013 roku.
Co ze wspomnianą w przemówieniu Szydło awangardą najszybciej rozwijających się państw. Okazuje się, że według najnowszych danych prężniejsze są kraje takie jak: Słowenia, Czarnogóra, Chorwacja, Słowacja, Rumunia, a nawet pogrążona niedawno w kryzysie Hiszpania, gdzie bezrobocie sięga 20 proc.
Wzrost gospodarczy w wybranych krajach świata | |||||
---|---|---|---|---|---|
kraj | wzrost PKB | kraj | wzrost PKB | kraj | wzrost PKB |
Chiny | 6,7% | Hiszpania | 3,2% | Serbia | 2,5% |
Rumunia | 4,4% | *Turcja * | 3,1% | Wielka Brytania | 2,4% |
Kuba | 4,3% | Słowacja | 3% | Węgry | 2,0% |
Irlandia | 4,1% | Chorwacja | 2,8% | Czechy | 1,9% |
*Bułgaria * | 3,5% | Czarnogóra | 2,7% | strefa euro | 1,6% |
*Szwecja * | 3,4% | Słowenia | 2,7% | Niemcy | 1,5% |
Izrael | 3,2% | Polska | 2,5% | USA | 1,5% |
źródło: tradingeconomics.com |
Chociaż pogorszenia statystyk oczekiwali analitycy, to jednak wyhamowanie wzrostu PKB do 2,5 proc. mało kto brał pod uwagę. Średnia prognoz zakładała wynik na poziomie 2,9 proc.
- Wzrost na poziomie 2,5 proc. to w obecnych okolicznościach dramat - komentuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. - Nie znamy na razie jego struktury, ale można się domyślać, że za spowolnienie odpowiedzialny jest spadek inwestycji, a konsumpcja nie przyspieszyła na tyle, aby zamortyzować ten negatywny wstrząs.
- Przed rokiem szacowaliśmy, że program 500+ będzie miał negatywne konsekwencje długoterminowe, ale przyspieszy wzrost choć na pewien czas za sprawą wzrostu konsumpcji. Wzrost konsumpcji jednak okazał się ograniczony, pomimo pokaźnego wzrostu dochodów, a załamanie inwestycji, w dużej mierze wynikające z opóźnień w wykorzystywaniu środków unijnych, okazało się silniejsze od oczekiwań. Niestety spowolnienie w Polsce następuje wobec przyzwoitej sytuacji makroekonomicznej w Europie Zachodniej, co naturalnie oznacza, że każdy globalny wstrząs może skończyć się dla polskiej gospodarki bardzo źle - ostrzega Kwiecień.
Dane powinny dać do myślenia rządowi, który wciąż zakłada, że w tym roku PKB urośnie o 3,4 proc. Kilka dni temu potwierdzi te prognozy sam wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że nie ma powodu, aby wynik mógł być gorszy.
Innego zdania jest Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan wskazuje, że wchodzimy na ścieżkę wolniejszego wzrostu gospodarczego. - Na poprawę wyników polskiej gospodarki w czwartym kwartale tego roku nie ma co liczyć, bo nie widać przesłanek do poprawy sytuacji w obszarze inwestycji przedsiębiorstw i inwestycji publicznych. A globalna sytuacja polityczna i gospodarcza może negatywnie wpłynąć na wyniki w naszym handlu zagranicznym - tłumaczy.
Wzrost gospodarczy Polski na przestrzeni ostatnich 10 lat src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1163584738&de=1479164400&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=pkb&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Ekspertka Lewiatana radzi, aby rząd i politycy rozważyli zmianę planów i ograniczyli realizację pomysłów, które w 2017 roku będą obciążać budżet państwa i budżety samorządowe (chociażby reforma edukacji) kolejnymi wydatkami.
Już i tak przychody budżetowe nie doganiają szybko rosnących wydatków. W projekcie budżetu na przyszły rok zapisano rekordowy deficyt - dziura budżetowa ma sięgnąć 59,3 mld zł. Przypomnijmy, że słynna "dziura Bauca" z 2001 roku sięgała 32,4 mld zł. Deficyt samego tylko 2017 roku będzie bliski dziurze budżetowej całych lat 90. ubiegłego wieku.
Z projektu budżetu wynika m.in., że lekką ręką wydanych będzie 35-37 mld zł w ramach programów prorodzinnych i społecznych rządu, w tym na 500+, którego roczny koszt szacowany jest na ponad 22 mld zł.
- Rząd nie zakłada żadnego bufora bezpieczeństwa na pogorszenie się koniunktury w Polsce, mimo niepewnej sytuacji w światowej gospodarce i wielu zagrożeń - wskazuje Andrzej Rzońca, ekspert FOR i były członek Rady Polityki Pieniężnej. I to chyba największy zarzut, którego konsekwencje możemy odczuwać przez najbliższe lata.
- W przyszłym roku dług publiczny wzrośnie do 55 proc. PKB. Wystarczy niewiele do granicy 60 proc. progu, który określa Konstytucja RP, a wtedy rząd nie będzie miał wyboru, będzie musiał ciąć wydatki i zamiast programu 500+ będziemy mieli 2000 minus - twierdzi Rzońca. Więcej na temat roku rządów PiS w ocenie FOR można przeczytać TUTAJ.
Zagrożeń dla rozwoju polskiej gospodarki jest bardzo dużo. Wiele z naszego otoczenia. Mowa m.in. o systematycznie obniżanych prognozach wzrostu gospodarczego całej Unii Europejskiej, dalszym hamowaniu Chin, Brexicie. Do tego ostatnio doszedł wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA.
Na znaczeniu zyskują zapowiedzi rządu w kwestii uszczelniania poboru podatków. Może to bilansować ubytki w innych elementach. - Wszystkie działania uszczelniające pobór podatków, zaplanowane przez rząd, mają w 2017 roku dać 10,5 mld zł - mówił przed miesiącem Morawiecki, prezentując projekt budżetu.