Polska gospodarka w drugim kwartale urosła w ujęciu rocznym o 3,1 procent - podał Główny Urząd Statystyczny. Niespodzianki nie było, bo taką samą wartość podano w tzw. szybkim wyliczeniu dwa tygodnie temu. Ale jest to dużo poniżej oczekiwań rządu.
Zgodnie z wcześniejszym tzw. szybkim wyliczeniem GUS z 12 sierpnia, polska gospodarka urosła o 3,1 proc. w drugim kwartale. W porównaniu do poprzedniego kwartału oznacza to nieznaczne przyspieszenie - wtedy PKB zyskiwał 3 proc.
Tymczasem minister finansów Paweł Szałamacha na potrzeby budżetu państwa zakładał na ten rok wzrost 3,4 proc., czyli wyższy od tego, co obecnie widać w gospodarce.
Po ostatnich danych zmniejszył zresztą oczekiwania na rok przyszły i zakłada 3,6 proc. wzrostu gospodarczego, podczas gdy dwa miesiące temu prognozował jeszcze 3,9 proc. Tymczasem od tempa rozwoju gospodarki zależy poziom wpływów do budżetu i możliwości sfinansowania planów wydatków.
Wzrost PKB w ostatnich trzech latach src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1377853111&de=1472569800&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=pkb&colors%5B0%5D=%230082ff&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Słabnące inwestycje. Eksport ratuje gospodarkę
Negatywnie na wzrost wpłynęły inwestycje. Nakłady na środki trwałe spadły realnie o 4,9 proc. w porównaniu z pierwszym półroczem 2015 r.
- Tak, jak można było się obawiać, bardzo słabo wypadły inwestycje, zabierając niemal jeden punkt procentowy wzrostu - komentuje Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. - Symptomy tej niekorzystnej tendencji były widoczne już w wyjątkowo słabej w tym roku produkcji budowlano-montażowej. Niestety mamy obawy, że słabość inwestycji może się utrzymać. Dane jednostek samorządu terytorialnego pokazują, że w pierwszym półroczu nie wydały one na inwestycje nawet połowy tego, co w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wobec rosnących potrzeb budżetu centralnego samorządy mogą być pod presją na wypracowywanie nadwyżek budżetowych, a najłatwiej to robić właśnie ograniczając inwestycje - dodaje.
Motorem napędowym polskiej gospodarki miały być wydatki Polaków, m.in. dzięki Programowi 500+ i rosnącym wynagrodzeniom, ale tzw. spożycie w sektorze gospodarstw domowych okazało się większe o tylko 3,3 proc., czyli niewiele więcej niż w pierwszym kwartale, kiedy wyniosło +3,2 proc.
- Druga połowa roku powinna przynieść przyspieszenie wzrostu w okolice 3,6 proc. za sprawą przyspieszenia konsumpcji prywatnej - uważa Przemysław Kwiecień. - Jak widać efekt ten zostanie okupiony jednak mniejszymi wydatkami na inwestycje, co w długim terminie nie jest dla gospodarki korzystne. Spada bowiem produktywność, która na dłuższą metę decyduje o bogaceniu się społeczeństwa - dodaje.
Wpływ konsumpcji na PKB zastąpił eksport netto. W ten sposób handel zagraniczny wrócił na pozycję koła zamachowego polskiej gospodarki, notując 0,8 proc. wzrostu do PKB (w pierwszym kwartale było 0,9 proc. spadku). Gdyby nie nasi eksporterzy, wynik gospodarczy byłby znacznie gorszy. Jak wskazuje Kwiecień, bez tego "nie udałoby się uzyskać nawet 3 proc. wzrostu".
Źle w budownictwie
Wartość dodana brutto w gospodarce narodowej była wyższa o 2,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2015 r. W przemyśle wzrosła o 5,1 proc., w budownictwie była niższa o 9,6 proc. Wartość dodana brutto w handlu i naprawach wzrosła o 5,4 proc., a w transporcie i gospodarce magazynowej zwiększyła się o 6,9 proc. W działalności finansowej i ubezpieczeniowej wzrosła o 2,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2015 r.