Dlaczego przyjaciel Jarosława Kaczyńskiego stracił fotel prezesa jednej z największych spółek w regionie? Powodem może być atom.
Tuż przed Sylwestrem 2017 r. w PKN Orlen zdecydowano o poszerzeniu wewnętrznego audytu o zamorskie inwestycje spółki w wydobycie ropy. Konkretnie: o spore jak na możliwości finansowe polskiej firmy inwestycje w spółki wydobywcze w Kanadzie - pisze "Newsweek".
Z informacji tygodnika wynika, że kontrola może wykazać, iż kontynuowanie inwestycji w tzw. upstream jest bezcelowe, natomiast warte miliardy kanadyjskie spółki mogą zostać wystawione na sprzedaż. Autor "Newsweeka" zastanawia się dlaczego, skoro inwestycje te przynoszą pieniądze, a sama spółka też na ich brak nie narzeka.
I odpowiada: celem ma być zebranie kapitału na budowę elektrowni atomowej. Według "Newsweeka" pomysł zaangażowania do tego Orlenu powstał w rządzie już kilkanaście tygodni temu. Polska elektrownia miałaby wystartować za 12 lat, lecz potrzeba na to do 50 mld zł, których nie ma. Do tego, jak zauważa tygodnik, może dojść drugie tyle - m.in. kosztów związanych z zaciągnięciem kredytu.
- Stąd pomysł, żeby to PKN wyłożył część gotówki - wyjaśnia "Newsweek".
Tymczasem, jak czytamy w artykule, zarząd nie pałał do tego pomysłu entuzjazmem - wolał inaczej inwestować nadwyżki.
- To między innymi dlatego prezes Orlenu Wojciech Jasiński pożegnał się w poniedziałek ze stanowiskiem - czytamy.
Choć, jak zaznacza, to nie jedyny powód odwołania. Kolejnym miała być duża w Orlenie liczba emigrantów z resortu skarbu (Jasiński kierował nim za poprzednich rządów PiS), a także pomysł rozbudowy sieci stacji Orlenu o placówki handlowe - by obejść wprowadzony dzięki poparciu PiS zakaz handlu w niedziele.
Miejsce odwołanego Wojciecha Jasińskiego zajął Daniel Obajtek, który dotąd kierował Energą.