Narodowy przewoźnik kolejowy PKP Intercity ma za mało wagonów, by zawieźć Polaków na wakacje. Kolejny rok z rzędu ratuje się pożyczając dodatkowe z Czech. A mówimy o firmie, która od kilku miesięcy chwali się programem inwestycji na 2,5 mld zł.
Wagonów ma być pięćdziesiąt. Za ich wynajęcie PKP Intercity zapłaci Kolejom Czeskim prawie 5 mln zł. Przewoźnik będzie je dostawiał do pociągów kategorii TLK, czyli tych najtańszych w ofercie. Nie powinniśmy się zatem dziwić, jeśli nad morze czy w góry pojedziemy czeskim wagonem. Tak jest zresztą co roku. Na poprzednie wakacje PKP Intercity wydzierżawiło od Czechów 40 wagonów, rok wcześniej - 30.
Kłopoty z taborem
PKP Intercity ma ok. 1,5 tys. wagonów, do tego 19 pociągów Pendolino (nie wliczamy tego, który w kwietniu rozbił się pod Opolem), 20 Dartów i 20 Flirtów. Wydawałoby się, że nie będzie musiało ratować się pożyczając tabor. A jednak.
- Z wagonami w PKP Intercity jest krucho - mówi money.pl ekspert rynku transportowego i prezes Fundacji ProKolej Jakub Majewski.
- Przewoźnik generalnie ma mało wagonów, które są akurat sprawne i mają wszystkie wymagane przeglądy. Do tego dochodzą jeszcze remonty i objazdy. Jeśli pociąg jedzie objazdem, to przejazd zajmuje mu dłużej. Siłą rzeczy potrzebne jest więcej składów, żeby obsłużyć wszystkie planowane połączenia - tłumaczy.
Lipiec i sierpień to dla PKP Intercity tradycyjnie szczyt przewozowy. Spółka wozi urlopowiczów, wycieczki, dzieci na kolonie, itd. Na wakacje spółka dodała do rozkładu 100 dodatkowych pociągów. A do tego potrzeba taboru.
Rzeczniczka przewoźnika Marta Ziemska zapewnia w rozmowie z money.pl, że realizacja rozkładu nie jest zagrożona. - To normalna praktyka, że w czasie kiedy mamy zwiększone potoki pasażerskie, dzierżawimy dodatkowe wagony. Inne koleje też tak robią - zapewnia.
- Dlatego apelujemy do pasażerów, by planowali podróż z wyprzedzeniem i z wyprzedzeniem kupowali bilety. To nam pozwoli lepiej planować i - jeżeli to możliwe - dostawiać dodatkowe wagony - dodaje.
Sytuacji nie poprawia fakt, że PKP Intercity nie może odmówić sprzedaży biletu. Wyjątkiem jest przejazd Pendolino. - Zobowiązuje nas ustawa. Możemy wtedy tylko uprzedzić pasażera, że to bilet bez gwarancji miejsca siedzącego - mówi rzeczniczka.
PKP Intercity ma plan
Niedobory taboru są o tyle dziwne, że spółka ma cały ogromny plan z nimi związany o wartości 2,5 mld zł. To mają być inwestycje właśnie w naprawę pociągów. Plan zakłada modernizację 455 wagonów i zakup 55 nowych. Nowe wagony mają być dostosowane do jazdy z prędkością 200 km/godz. Mowa była także o kupnie 40 nowych lokomotyw i remoncie 20 starych.
Problemów z pieniędzmi spółka też nie ma. Zadbały o to poprzednie władze PKP, które dokapitalizowały PKP Intercity pieniędzmi ze sprzedaży PKP Energetyki. Do przewoźnika trafił miliard złotychz przeznaczeniem właśnie na inwestycje. Było to półtora roku temu, ale od tego czasu sytuacja taborowa spółki zbytnio się nie zmieniła.
Zdaniem Majewskiego problem z taborem to efekt źle pojętej troski o koszty. - Przychodzi nowy zarząd, chce się wykazać i pokazać dobry wynik. Najprościej zrobić to wstrzymując inwestycje w tabor. Wynik rośnie. Właściciel - czyli ministerstwo - jest zadowolony. Do czasu, aż telewizja pokaże ludzi wsiadających do pociągu przez okna albo podróżujących w toaletach. Wtedy szybko zleca się przeglądy i remonty, ale wynik leci na łeb na szyję. To taka sinusoida, bardzo charakterystyczna dla PKP Intercity. Jak jest dobry wynik, to można się wkrótce spodziewać problemów z taborem. A przypomnijmy, że wynik za 2016 r. był, jak na PKP Intercity, bardzo dobry - wskazuje ekspert.
Przypomnijmy. PKP Intercity zanotowało w zeszłym roku 47 mln zł zysku. To pierwszy dodatni wynik narodowego przewoźnika kolejowego od dziewięciu lat. Poprzednio spółka była na plusie w 2007 r. Straty wykazywane przez PKP Intercity miedzy 2008 a 2015 r. przekroczyły łącznie 0,5 mld zł. Ale to właśnie wtedy przewoźnik kupił Pendolino za 400 mln euro (koszt samych pociągów), Darty za 1 mld zł i Flirty za 1,15 mld zł. Amortyzacja jeszcze przez kilka lat będzie ciągnęła wynik finansowy spółki w dół.