Proces kolejowa spółka wytoczyła za czasów, gdy kierował nią Jakub Karnowski. NIK skrytykował wówczas ugodę PKP z MarcPolem dotyczącą pomieszczeń na Dworcu Centralnym.
Ocena NIK była uprawniona i nie była oparta na nierzetelnej ocenie stanu faktycznego - tak sędzia SA Małgorzata Borkowska uzasadniała oddalenie apelacji PKP od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2015 r. nie uwzględnił pozwu PKP wobec NIK.
PKP mogą jeszcze wnieść skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Adwokatka spółki Joanna Jurga zapowiedziała, że decyzję w tej kwestii podejmie zarząd PKP, po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku.
Zobacz też: Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego. Wyrok Sądu Najwyższego
PKP pozwały NIK za ustalenia pokontrolne z 2011 r. co do pomieszczeń wynajmowanych na warszawskim Dworcu Centralnym na potrzeby m.in. gastronomii. Zdaniem kontrolerów NIK doszło do niekorzystnych działań władz PKP, bo zrezygnowały one z dochodzenia 7 mln zł za bezumowne korzystanie z tych pomieszczeń przez spółkę MarcPol, która przez kilka lat nie opuszczała ich, mimo zakończenia umowy najmu. W końcu w 2010 r. PKP zawarła z MarcPolem ugodę przewidującą, że PKP otrzyma 50 tys. zł za każdy miesiąc bezumownego korzystania z tej przestrzeni, a firma opuści nieruchomość.
PKP nie zgodziły się z ustaleniami NIK dowodząc, że zasadność ugody potwierdziło dwóch biegłych, czego NIK nie uwzględniła. Gdyby nie ugoda, dworca nie wyremontowano by przed Euro2012, a nowy najemca pomieszczeń płaci dwa razy więcej - argumentowały PKP.
Niezależnie od zastrzeżeń do protokołu NIK, PKP pozwały Izbę o naruszenie dobrego imienia, żądając przyznania przez NIK w przeprosinach, że jej ustalenia były nierzetelne. Początkowo sąd wstrzymał publikację raportu NIK z kwestionowanymi stwierdzeniami, ale potem sąd II instancji uchylił tę decyzję.
W 2013 r. SO oddalił pozew PKP wobec NIK, uznając, że NIK nie działała bezprawnie (co jest jednym z warunków uznania naruszenia dóbr osobistych), gdyż Izba ma prawo do własnych ocen. Zarazem sąd przyznał, że co do zasady można pozywać NIK za stwierdzenia z kontroli danego podmiotu. Strona pozwana kwestionowała, by NIK można było pozywać o ochronę dóbr osobistych za wystąpienia pokontrolne, nawet gdyby miało dochodzić do naruszeń dóbr organu kontrolowanego.
SO podkreślał, że umowa najmu wygasła MarcPolowi w 2004 r. i już wtedy PKP powinny były wystąpić o eksmisję spółki. Sędzia przyznał, że ugodę z tą spółką PKP zawarły na "najniższym poziomie", ale kierowały się chęcią szybkiego zakończenia sporu i licząc na wyższe zyski od nowego najemcy. - Być może PKP postąpiły prawidłowo, ale NIK miała prawo do własnej oceny - dodał sędzia.
W 2014 r. SA nakazał SO ponowne rozpatrzenie sprawy, uznając że nie przeprowadził on pełnego postępowania dowodowego. W 2015 r. SO ponownie oddalił pozew.
PKP wniosły do SA apelację, wnosząc o zmianę wyroku SO i uznanie powództwa. Jurga mówiła w SA o "luce ustrojowej", która sprawia, że procedury NIK mają cechy "postępowania inkwizycyjnego" - bo Izba sama rozpatruje odwołania od własnych ustaleń wobec kontrolowanego podmiotu, który nie ma środków ochrony prawnej, zgodnie z zasadą dwuinstancyjności, zwłaszcza że takich spraw nie mogą badać sądy administracyjne.
NIK to specyficzny organ umiejscowiony na mocy konstytucji poza systemem trójpodziału władz - replikował Paweł Dobroczek z Prokuratorii Generalnej RP, reprezentującej Izbę. Dodał, że ma wątpliwości czy sąd cywilny może w ogóle badać taką sprawę, a NIK musi mieć pewien "luz decyzyjny".
SA uznał apelację za bezzasadną, choć zarazem przyznał, że SO popełnił pewne błędy, jednak nie takie by zmieniać wyrok.
Sędzia Borkowska podkreśliła, że SO nie zastosował się do wytycznych SA z 2014 r., że przypisanie PKP niegospodarności naruszyło jej dobra osobiste. SO uznał bowiem, że PKP tego nie wykazały. - Nie sposób zaaprobować sugestii SO, że w odbiorze przeciętnego obywatela słowa o niegospodarności nie naruszyły dóbr powoda - dodała sędzia.
SA potwierdził ponadto, że podmiot kontrolowany przez NIK nie jest pozbawiony ochrony prawnej, jeśli ustalenia Izby wkraczają w sferę jego dóbr.
Zarazem sędzia podkreśliła, że nie oznacza to, iż powodowi należy się w tej sprawie ochrona, gdyż NIK nie działała bezprawnie, a jej ocena całej sprawy była uprawniona. - To PKP same określiły początkowo wysokość swego roszczenia wobec MarcPolu na 7 mln zł - zaznaczyła sędzia Borkowska. Według niej, nie można zatem dziś twierdzić, że te roszczenie było od początku niezasadne.
Łukasz Starzewski