"Już kilka lat temu została opracowana koncepcja prywatyzacji PKP Intercity, które obsługują pociągi dalekobieżne, i teoretycznie wciąż obowiązuje. Akcje przewoźnika miały trafić na giełdę, ale prezes Mamiński mówi, że ta procedura nie będzie wdrażana" - czytamy w artykule.
- Emisja akcji na giełdzie byłaby możliwa dopiero wtedy, gdyby PKP Intercity odnotowały zysk przez trzy lata z rzędu, a spółka dopiero w 2016 r. miała pierwszy dodatni wynik finansowy - argumentuje prezes.
"PKP nie chcą prywatyzować swoich spółek ani wyprzedawać nieruchomości, a jednocześnie zabiegają o cofnięcie skutków decyzji prywatyzacyjnych podejmowanych do 2015 r. Chodzi przede wszystkim o powrót do struktur grupy spółki PKP Energetyka, którą sprzedano we wrześniu 2015 r." - wyjaśnia "Nasz Dziennik".
Zamiast pozbywać się swojej firmy, państwowa kolej planuje duże inwestycje w tabor Intercity. Mamiński jest przekonany, że uda się zrealizować program taborowy. Zakłada on do 2020 r. zakup 55 nowych wagonów i gruntowną modernizację 455 już używanych. Dodatkowo przewoźnik kupi 40 lokomotyw elektrycznych i spalinowych - wylicza "Nasz Dziennik".
Ponadto kolejarze są gotowi pozbyć się nieużywanych dworców na rzecz samorządów. "Jeśli natomiast niektóre nieruchomości będą się nadawały do komercyjnego wykorzystania, to PKP będzie wchodzić w spółki z innymi podmiotami, zamiast wyzbywać się własności - podsumowuje "Nasz Dziennik".