- Mam normalnie posiedzenia zarządu. Przekonuję się, spieram ze sobą, ale do tej pory poważnych konfliktów nie było - żartował kilka tygodni temu na spotkaniu z dziennikarzami prezes Grupy PKP Krzysztof Mamiński. Po dymisji całego zarządu na początku marca br. kierował holdingiem zatrudniającym około 80 tysięcy osób sam.
Ale z tym koniec. Jak dowiedział się money.pl, właśnie zakończyło się walne zgromadzenie PKP, które wybrało nowych członków zarządu. Zostali nimi Mirosław Antonowicz - wcześniej był m.in. wiceprezesem Urzędu Transportu Kolejowego - i Andrzej Olszewski, który dotąd funkcjonował w PKP jako pełnomocnik zarządu. Wcześniej pracował m.in. w Orange.
- To ludzie prezesa - mówi nam osoba zbliżona do zarządu.
Dlaczego powoływanie nowych członków zarządu trwało tak długo? Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, kandydatury do zarządu czekały na zatwierdzenie w kancelarii premiera. PiS nie ma szczęścia do obsady stanowisk w PKP. Wkrótce po wyborach odszedł z PKP Jakub Karnowski. Na jego miejsce po kilku tygodniach przyszedł Bogusław Kowalski, ale prezesem był tylko kilka dni. Znany dziennikarz Marcin Meller oskarżył go o współpracę ze służbami PRL.Kolejnym szefem kolejowej grupy został Mirosław Pawłowski. Jednak w marcu prokuratura postawiła mu - oraz całemu zarządowi - zarzuty działania na niekorzyść spółki. Chodziło o umowę na zabezpieczenie pirotechniczne dworców podczas Światowych Dni Młodzieży. Śledztwo w tej sprawie nadal trwa.