Więcej o planach ministerstwapowiedział "Rzeczpospolitej" wiceminister pracy Stanisław Szwed. Jak wyjaśnił, skorzystaliby na tym głównie pracownicy administracji. To tam najczęściej są osoby, które dostają tylko minimalne wynagrodzenie, z którego sporą część stanowią dodatki stażowe.
Przykładowo - jeśli zarabiają minimalną obecnie stawkę 2000 zł i mają 200 zł dodatku za wysługę lat, to tak naprawdę podstawa ich pensji to zaledwie 1800 zł. Tymczasem nowo zatrudnieni pracownicy też muszą dostać minimum 2000 zł, i to bez żadnych dodatków za staż pracy.
Dzięki planowanej zmianie doświadczony pracownik z przykładu powyżej dostałby płacę minimalną jako podstawę pensji, a do tego doliczono by mu dodatek za lata pracy.
Jak powiedział "Rz" Stanisław Szwed, na razie poszczególne ministerstwa zbierają dane, ile podwyżki w administracji kosztowałyby budżet państwa. Ekspert Pracodawców RP dodał z kolei, że zmiany dotknęłyby nie tylko pracowników administracji publicznej, ale też zatrudnionych w branży ochroniarskiej, sprzątaniu i niektórych innych usługach. Według jego szacunków w sumie na podwyżki trzeba by wydać 3,5 mld zł.
Jak na razie są to tylko plany. Według Szweda zmiany najwcześniej mogłyby wejść w życie w 2019 roku. W przyszłym roku natomiast pracownikom pozostaje na pocieszenie fakt, że płaca minimalna wzrośnie z obecnych 2000 zł do 2100 zł.
Kwestię dodatków stażowych wliczanych do pensji minimalnej przypomnieli w ubiegłym miesiącu posłowie PO, kierując do ministerstwa pracy interpelację.