- Potrzebujemy więcej pracowników, mamy wzrost gospodarczy, ale brakuje rąk do pracy – przekonywała minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska w Polskim Radiu. - Pracodawcy nie mają wyjścia. Muszą zacząć płacić - dodała.
- Nie można powiedzieć, że płace w Polsce nie rosną. Mamy skokowy wzrost wynagrodzeń, a pracodawcy bardziej niż podwyżek boją się braku pracowników – mówiła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, która była gościem "Sygnałów Dnia" w PR1.
Na antenie Polskiego Radia pytana była, czy przez napływ tańszej siły roboczej ze wschodu nasze pensje są wiąż stosunkowo niskie i czy płace nie rosłyby szybciej bez Ukraińców na ryku pracy. – To możliwe – przyznała minister. - Choć również Ukraińcy coraz bardziej się cenią. Wiedzą, że są potrzebni na naszym runku. Pracodawcy więc nie mają wyjścia. Muszą zacząć płacić - dodała.
Jak pisaliśmy w money.pl, pensje pracowników z Ukrainy tylko od maja wzrosły nawet o jedną trzecią. To dane z raportu Upper Job. Jeszcze w maju pracownicy fizyczni z Ukrainy za godzinę pracy otrzymywali 9 zł netto, a w lipcu stawka ta wzrosła do 12 złotych.
W przypadku murarzy stawka godzinowa netto w maju wynosiła 20 zł, a w lipcu podskoczyła do 25 zł, czyli o jedną czwartą. Na jeszcze wyższe zarobki mogą liczyć tynkarze. W okresie maj-lipiec ich godzinowe zarobki wzrosły z 25 do 30 złotych - o jedną piątą.
Najmniej, bo o 17 proc., wzrosły oczekiwania płacowe kucharzy. W maju zarabiali 12 złotych netto za godzinę, a w lipcu mogą liczyć na 14 złotych.
Według szacunków Narodowego Banku Polskiego, w 2016 roku pracowało w Polsce 1,2 mln Ukraińców. Jak przekonywała minister Rafalska, nasza gospodarka potrzebuje więcej pracowników.
- Mamy wzrost gospodarczy i potrzeba rąk do pracy. Ale by go utrzymać, trzeba więcej płacić. Dziś niewolnika na polskim rynku pracy nie znajdziemy – podsumowała Rafalska.