Minimalne wynagrodzenie w 2018 r. wynosić będzie 2080 zł. Ustalenia rządu dalekie są od oczekiwań związkowców. OPZZ i FZZ chciały 2220 zł, Solidarność 2160 zł. Zadowoleni nie są również pracodawcy, którzy minimalną pensję Polaka widzieli na poziomie niecałych 2050 zł.
Pierwsza rządowa propozycja podwyżki minimalnego wynagrodzenia w 2018 r. wyszła z Ministerstwa Rodziny. Minister Rafalska zaproponowała podwyżkę obecnej (2 tys. zł brutto) o 100 zł. Propozycji nie zaakceptował jednak Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, który zarekomendował skromniejszą podwyżkę - 2080 zł. Jak donosi RMF, ona ostatecznie zostanie zaproponowana przez rząd.
Zaproponowana, bo to jeszcze nie koniec batalii, ile najmniej mogą zarabiać Polacy. Zgodnie z ustawą rząd ma czas do 15 czerwca, by na Radzie Dialogu Społecznego zgłosić swoją opcję. Teoretycznie musi ją zaopiniować strona społeczna - czyli związkowcy i pracodawcy. Rzecz jednak w tym, że bez ich wspólnego stanowiska rządzący mogą po prostu ustalić wysokość minimalnego wynagrodzenia przez rozporządzenie. Tak na przykład stało się w ubiegłym roku.
Trudny dialog w Radzie Dialogu
Wydaje się, że tym razem będzie identycznie. Mimo że dawna Komisja Trójstronna jest teraz Radą Dialogu Społecznego, to w żadnym razie nie zmieniło dystansu stanowisk pracodawców, związkowców i rządu.
Mało tego, nawet wśród związkowców zdania są podzielone. OPZZ połączyło siły z Forum Związków Zawodowych, ale nie dogadali się z Solidarnością. OPZZ i FZZ chciało 2220 zł pensji minimalnej, a Solidarność 2160 zł. Skąd te różnice?
- OPZZ od wielu lat walczy o to, aby płaca minimalna stanowiła co najmniej 50 proc. średniego wynagrodzenia. W 2006 roku minimalna płaca w stosunku do średniej wynosiła zaledwie 36 proc. i należała do najniższych w Unii Europejskiej. Od tamtego czasu proporcja nieco się poprawiła i w ubiegłym roku przekroczyła 45 proc., ale wciąż sporo brakuje do 50 proc - mówi money.pl Piotr Szumlewicz, ekspert i doradca OPZZ.
src="http://static1.money.pl/i/h/217/art416729.png"/>źródło: money.pl na podstawie danych GUS
To, o czym mówi związkowiec, bardzo wyraźnie pokazuje również nasz wykres. Rzeczywiście niewielu z nas już pamięta, ale 11 lat temu minimalna nie przekraczała 900 zł brutto. Rzeczywiście stanowiła wtedy nieco ponad 36 proc. średniego wynagrodzenia.
Potem z roku na rok ten stosunek poprawiał się na rzecz pensji minimalnej. W 2009 po raz pierwszy przebiła barierę 40 proc. (41,1 proc), w 2013 było to już 43,9 proc, a uwzględniając dane o średnim wynagrodzeniu w I kwartale tego roku było to już 45,9 proc.
Chcą tego samego, ale inaczej
Solidarność inaczej jednak widzi ścieżkę dojścia do 50 proc. tego średniego wynagrodzenia. - Mamy swój algorytm, który określa minimalną w danym roku. Tymczasem inne związki od razu chcą do tego dojść. Nasza propozycja jest bardziej wyważona i uznaje również racje pracodawców. Tymczasem te 2220 zł OPZZ i FZZ naszym zdaniem jest zbyt radykalnym żądaniem - mówi money.pl Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Postulat związku dotyczący tej drogi do 50 proc. średniego wynagrodzenia trafił też do obywatelskiego projektu o minimalnym wynagrodzeniu. Zapisany tam algorytm powiązany jest ze wzrostem PKB. Jak przekonuje Lewandowski, te 2160 zł pensji minimalnej w przyszłym roku, wynika właśnie z niego.
Propozycji sztywnego powiązania wysokości pensji minimalnej z połową średniego wynagrodzenia nie rozumie Konfederacja Pracodawców Lewiatan. Jak przekonuje Małgorzata Starczewska- Krzysztoszek, główna ekonomistka tej organizacji nie ma to żadnego uzasadnienia ekonomicznego.
- Związkowcy to przyjęli jako zasadę, ale ja nie widzę na to żadnego usprawiedliwienia. Z kolei nie sposób oderwać jej wysokości od wzrostu wydajności. Dlatego zeszłoroczna podwyżka pensji minimalnej o 8 proc. była nieodpowiedzialna. W tym roku trzeba to uwzględnić - dodaje Krzysztoszek.
Oczekiwania oderwane od rzeczywistości
Przypomnijmy, że według danych GUS wydajność pracy w przemyśle, mierzona produkcją sprzedaną na jednego zatrudnionego, wzrosła w naszej gospodarce w 2016 r. zaledwie o 1 proc. Jak przekonuje ekonomistka, nie jest wyznawczynią twardej reguły podnoszenia płacy minimalnej w równym stosunku do wzrostu wydajności pracy. Postuluje jednak, żeby zachować odpowiednie proporcje w dłuższej perspektywie.
- Jeśli weźmiemy 8 proc. podwyżkę płacy minimalnej od stycznia tego roku, a w tym podnieślibyśmy ją o proponowane przez nas niecałe 50 zł (2,5 proc), to ma to szansę trochę zniwelować zły efekt tej decyzji. Źle się jednak stanie, jeżeli jeszcze bardziej podwyżka pensji minimalnej oderwana będzie od wzrostu wydajności - dodaje Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek.
Z kolei związkowcom trudno jest zrozumieć te argument, które mówią po prostu, że na wyższe podnoszenie płący minimalnej po prostu nie stać naszej gospodarki, z jej obecnymi wskaźnikami i wydajnością. Przedstawiciel OPZZ przypomina, że polska płaca minimalna wciąż jest bardzo niska.
- W Polsce płace w ogóle są bardzo niskie, a w interesie polskich pracowników, ale też całej Unii Europejskiej, jest zmniejszanie nierówności płacowych w obrębie Wspólnoty. Niewątpliwie krokiem naprzód byłoby ustanowienie płacy minimalnej w Polsce na poziomie połowy średniego wynagrodzenia - mówi Szumlewicz.
W ocenie jego organizacji związkowej po uwzględnieniu szacowanego wzrostu średniej płacy na przyszły rok, te 2,2 tys. zł brutto to zapewnia. Czy rzeczywiście aż tak źle wyglądamy na tle UE z naszymi płacami minimalnymi, jak przekonują związki zawodowe?
8 tys. zł w Luksemburgu
Dane Eurostatu z początku roku, które porównują dane z 22 krajów, w których minimalna obowiązuje, nie pozostawiają złudzeń. Różnice są gigantyczne, a Polska zajmuje w tym zestawieniu 8 miejsce od końca. Najgorzej zarabiają Europejczycy odbierający pensję minimalną w Rumunii - 275 euro (1,1 tys. zł), Łotwie i Litwie - 380 euro (1,5 tys. zł) i Czechach - 407 euro (1,7 tys. zł).
Nasza minimalna - 453 euro - lekko wyprzedza węgierską i słowacką. Daleko nam jednak do mieszkańców Luksemburga, którzy za swoją miesięczną pracę muszą otrzymać co najmniej 1999 euro (8,3 tys. zł). Pracownicy w Irlandii też nie mają na co narzekać, bo mogą liczyć na pensję minimalną w wysokości co najmniej - 1563 euro (6,5 tys. zł). Nie wiele gorzej mają też Niemcy - 1498 euro (6,2 tys. zł).
- Oczywiście rząd może zadekretować płacę minimalną na poziomie nawet i 10 tys. zł. Oczywiście żartuje, ale teoretycznie jest to możliwe. Rzecz jednak w tym, że ta płąca minimalna nie możę rosnąć dużo szybciej niż nasza gospodarka. Dlatego na te najwyższe europejskie jeszcze przyjdzie nam poczekać - konkluduje Starczewska- Krzysztoszek.