- Rozmach strategii Odpowiedzialnego Rozwoju jest jednocześnie jej siłą i przekleństwem - twierdzi w rozmowie z WP money dr Marcin Kędzierski, adiunkt w Katedrze studiów europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. A to dlatego, że coś do powiedzenia mają w Planie Morawieckiego wszyscy ministrowie. Komu projekt wicepremiera jest najbardziej nie w smak? Z informacji WP money wynika, że przede wszystkim Antoniemu Macierewiczowi.
Dr Marcin Kędzierski to również przedstawiciel Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, czyli jednej z wielu instytucji, która przez ostatnie miesiące uczestniczyła w procesie oceny Planu Morawieckiego. Ekspert przyznaje w WP money, że strategię należy ocenić dobrze, bo takiego rozmachu nie miał do tej pory żaden z planów przedstawionych przez którąkolwiek z ekip rządzących.
"Najsilniejszymi elementami Strategii są jasność celów i nowa wizja rozwoju gospodarczego, nawiązująca do udanych doświadczeń państw azjatyckich i próbująca zaadaptować je na polski grunt. Ta nowa wizja oparta jest m.in. o instrumenty nowej polityki przemysłowej, rozwój innowacyjnych firm i zrewolucjonizowany model dyplomacji gospodarczej" - napisał dr Kędzierski w swoim komentarzu na stronie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Adiunkt w Katedrze studiów europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie przyznaje jednak, że w Planie Morawieckiego jest też kilka słabszych stron.
- Najwięcej problemów dostrzegam w trzech obszarach - transporcie, energetyce i środowisku - mówi WP money dr Kędzierski. I wskazuje na wiele sprzeczności wewnątrz planu.
- Wizja transportu jest dość skomplikowana - wyjaśnia ekspert. - Na przykład jako wskaźnik rozwoju w tym obszarze wybrano tam liczbę szybkich połączeń kolejowych między dużymi miastami, a tymczasem strategia mówi o tym, by rozwijać przede wszystkim małe miasta.
Problemów jest więcej. Kędzierski wskazuje na przykład, że w obszarze energetyki brakuje konkretnej wizji, a na życzenie Ministerstwa Środowiska jednym ze wskaźników ma być... liczba białych i czarnych bocianów w Polsce.
- Paradoksalnie słabo zaakcentowana jest też możliwość wykorzystania sektora bankowego, z którego przecież wywodzi się Morawiecki - dziwi się przedstawiciel Klubu Jagiellońskiego. - Widać potencjał, żeby rozszerzyć na przykład akcję kredytową, ale może dla wicepremiera to po prostu oczywiste.
"Patologiczny system zarządzania państwem"
Wszystkie te absurdy i paradoksy łączy jedno - polityka. To największy problem, na który wskazuje dr Marcin Kędzierski. - Uwzględnienie szeregu sprzecznych interesów w czasie zaledwie kilku miesięcy przy patologicznym systemie zarządzania państwem jest zadaniem w praktyce niewykonalnym - komentuje przedstawiciel Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Innymi słowy, każdy minister chce mieć coś do powiedzenia przy tworzeniu Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. I interesy każdego z nich pogodzić musiał wicepremier Morawiecki. W tym kontekście kluczowe było powołanie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów.
- To jest takie ciało, które ma realną władzę. Tak strukturalnie to jest więc "rząd w rządzie" - uważa ekspert. - Pytanie tylko, jak duża będzie wola polityczna PiS, by wspierać lub blokować te działania, które podejmuje Morawiecki.
W tej chwili mamy de facto dwa ośrodki władzy - jednym z nich jest premier Beata Szydło, a drugim Morawiecki, czyli "szef polskiej gospodarki".
Kto miałby "robić pod górę" Planowi Morawieckiego? Tego ekspert nie chce powiedzieć.
Z informacji WP money wynika jednak, że sporo do powiedzenia mają również inni ministrowie, którzy Morawieckiemu rzucają kłody pod nogi.
Sól w oku Macierewicza, a Szydło "ma zastrzeżenia"
Prawdopodobnie również dlatego Plan Morawieckiego już od niemal roku nie może doczekać się zatwierdzenia przez Radę Ministrów. Wydawało się, że nastąpi to w ubiegły wtorek, ale i wówczas skończyło się tylko na jego "omówieniu".
Zastrzeżenia do Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju zgłosiła Beata Szydło, bo - jak powiedziała w środę 1 lutego - nie spełniła ona do końca jej oczekiwań. Podkreśliła, że to najważniejsza strategia PiS i musi być perfekcyjna.
- Nie przyjęliśmy tego dokumentu ze względu na to, że pewne poprawki jeszcze będą naniesione. On wymagał jeszcze doprecyzowania. Ja również zgłosiłam kilka zastrzeżeń. Natomiast mogę powiedzieć, że kształt tego dokumentu, który został przedstawiony, nie ulegnie zmianie - powiedziała premier Szydło.
Zaznaczyła również, że w związku ze Strategią wywiązała się dyskusja między resortami "i pewne uwagi się pojawiły".
Jak dowiedziało się WP money, najwięcej do powiedzenia już od kilku miesięcy ma minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Nie w smak jest mu bowiem fakt, że minister rozwoju chce decydować o zakupach dla polskiej armii. Zdaniem Macierewicza bowiem za modernizację wojska powinien odpowiadać właśnie szef resortu obrony.
Z naszych informacji wynika, że ze Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju wypaść musiało wiele elementów związanych właśnie ze zbrojeniówką, bo veto postawił Macierewicz. Jesienią na linii MON - Ministerstwo Rozwoju miało nawet dochodzić do otwartej wojny kompetencyjnej.
Starcie polityków przerwała jednak premier Szydło, która wzmocniła Morawieckiego, powierzając mu stanowisko ministra finansów oraz przewodniczącego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów.
Podobne spory, jak pisał portal rmf24.pl, mają się toczyć między resortami rozwoju i budownictwa (kością niezgody jest program "Mieszkanie+"), a ostatnio sam Morawiecki głośno skrytykował ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła za kontrowersyjny projekt "apteka dla aptekarza".
Morawiecki jednak nie wydaje się zbity z tropu i zapewnia, że rząd zajmie się jego planem w najbliższych dniach. Niedawno powiedział dziennikarzom, że obecnie trwa, jak to ujął, "szlifierka stylistyki" SOR.
Dodał, że dokument może zostać przyjęty przez rząd w najbliższy wtorek (6 lutego), a najpóźniej - za 10 dni, czyli na kolejnym posiedzeniu Rady Ministrów.