Plan Morawieckiego nie przesądza o kierunku rozwoju polskiej energetyki, co oznacza, że zadecyduje o tym stawiające na węgiel Ministerstwo Energii - ocenia Wojciech Jakóbik. Łukasz Komuda uważa, że plan Morawieckiego słusznie stawia na reindustrializację, ale nie uwzględnia dysproporcji sił między pracodawcami i pracownikami. Z kolei w ocenie Mariusza Trojaka ogromnym problemem jest nadmierny deficyt. Eksperci oceniają Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, którą w tym tygodniu przyjął rząd.
W ocenie Wojciecha Jakóbika, eksperta ds. energetyki z Instytutu Jagiellońskiego, "Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest zbiorem postulatów różnych ministerstw, a w dziedzinie energetyki - wszystkich pomysłów na rozwój tego sektora w Polsce".
- To pokazuje, że Strategia jest opisem wszystkich możliwości, jakie stoją przed Polską w obszarze energetyki, i nie przesądza o tym, jak ma się rozwijać - stwierdza. Jakóbik zwraca uwagę, że stabilność nadal dają konwencjonalne bloki węglowe, ale jest to sektor "chronicznie nierentowny". - Rząd proponuje więc takie rozwiązania, jak rynek mocy, co oznacza, że w zamian za stabilność dostaw, będziemy płacić wyższe rachunki za prąd - ostrzega.
Zdaniem Jakóbika program jądrowy może być odłożony w czasie. - Już teraz mamy opóźnienia, ponieważ poprzedni rząd mówił najpierw o 2025 roku, a potem o 2027 roku. Obecnie słyszymy o 2031 roku - mówi ekspert. - A wszystko dlatego, że priorytet ma węgiel, a rozwój energetyki jądrowej kanibalizowałby rozwój energetyki węglowej. Zapowiada się więc, że rząd dokona wyboru na korzyść węgla - ocenia Jakóbik.
Ani słowa o zwiększeniu siły negocjacyjnej pracowników
- Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju słusznie stawia na reindustrializację i innowacyjność; jej wadą jest to, że nie uwzględnia dysproporcji sił między pracodawcami i pracownikami, co jest główną przyczyną rażąco niskiego udziału płac w PKB Polski - mówi Łukasz Komuda, ekspert ds. rynku pracy, redaktor portalu Rynekpracy.org.
Komuda zwraca uwagę, że w Strategii "nie ma słowa na temat tego, jak można by zwiększyć siłę negocjacyjną pracowników, w sytuacji zmiennej koniunktury rynkowej". Ocenia też, że "rynek pracy w Polsce byłby dużo zdrowszy, gdyby faktycznie pracodawcy byli karani za łamanie Kodeksu pracy".
W ocenie Komudy, w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju warto też zwrócić uwagę na pakiet dla innowacji. - Gdyby faktycznie udało się zwiększyć innowacyjność polskiej gospodarki poprzez sensowne wydatki publiczne na badania i rozwój, byłoby to bardzo cenne - uważa. Komuda zaznacza, że te inwestycje muszą być publiczne, ponieważ nasze przedsiębiorstwa są na to globalnie za słabe, a z drugiej strony "dominujący w Polsce kapitał zagraniczny nie będzie u nas umieszczał ośrodków rozwojowych".
Ogromnym problemem jest nadmierny deficyt
Z kolei Mariusz Trojak z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, członek zespołu ewaluacyjnego Strategii, podkreśla, że reindustrializacja to główny cel Planu Morawieckiego. - Chodzi o to, by nasz model gospodarczy przekierować w inną stronę i to jest dla mnie kluczowy cel Strategii - tłumaczy.
- Chodzi o to, by Polska stała się krajem, w którym będą centra produkcyjne i to nie w obszarach niskich technologii, ale też wysokich - wyjaśnia. - By firmy lokowały tutaj nie tylko swoją działalność księgową, centra HR czy usług wspomagających. Byśmy nie tylko świadczyli usługi na rzecz podmiotów zagranicznych, ale aby ciężar PKB poszedł w stronę produkcji, budowania w Polsce centrów badań i rozwoju - podkreśla Trojak.
W ocenie Mariusza Trojaka "ogromnym problemem jest nadmierny deficyt". - Wśród moich uwag do Strategii wykazywałem wielką troskę o stabilność finansów publicznych. Chodzi o to, by nie pracować na wzroście deficytu. Co roku powiększamy deficyt, byliśmy beneficjentami niskich stóp procentowych, ale podwyżki stóp, które zapewne czekają świat, spowodują wzrost kosztów obsługi długu. To jest czynnik destabilizujący - wyjaśnia ekspert.
- Dużą destabilizację może wywołać struktura wydatków budżetowych państwa: przesuwanie się w stronę wydatków sztywnych związanych z obsługą programów socjalnych i powiększaniem zobowiązań państwa z tytułu 500+ czy obniżenia wieku emerytalnego - ostrzega Trojak. - Równocześnie, przy niższym niż zakładane tempie wzrostu gospodarczego, dochody budżetowe raczej nie pozwolą na wypełnienie zarówno tych wydatków sztywnych, jak i wydatków inwestycyjnych, czyli w pierwszej kolejności będą cięte wydatki inwestycyjne - ostrzega. - W tym kontekście obniżenie wieku emerytalnego uważam za duży błąd - mówi Mariusz Trojak.