Dziennikarze brytyjskiej telewizji Sky przygotowali reportaż "Dirty Business", który obnaża prawdę o podejściu władz do ekologii. Wyspiarze produkują rocznie ok. 22 mln ton plastikowych odpadów. Zamiast recyklingować je wszystkie u siebie, tysiące ton śmieci wysyłają za granicę. Plastik dociera m.in. do dalekiego Hong Kongu, ale także dużo bliższej Polski.
Eksperci alarmują jednak, że nie nadaje się on do niczego innego, niż tylko do składowania na wysypiskach. Reporterzy telewizji wybrali się do Polski, by odwiedzić jedno z miejsc składowania. Wśród ton plastikowych odpadów znaleźli inne przemoczone śmieci.
Sytuacja jest tak zła, że Chińczycy w lipcu podjęli decyzję o wstrzymaniu przyjmowania odpadów z tworzyw sztucznych. Nowe zasady obowiązują od stycznia, więc Brytyjczycy właśnie stracili jeden z kierunków wywozu śmieci. Kierunków, od którego się uzależnili, bo trafiały tam 2/3 odpadów.
Brytyjscy dziennikarze sugerują, że obrazki z Chin i Polski mogą być dowodem na sztuczne zawyżanie wskaźników recyklingu na Wyspach. Twierdzą, że rząd powinien zająć się tym problemem.
Jak na tę sytuację zapatruje się polski rząd? Czy wzorem Chińczyków zamknie polskie granice dla brytyjskich śmieci? Zapytaliśmy o sprawę przedstawicieli Ministerstwa Środowiska. Ci przekazali sprawę do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Czekamy na odpowiedź.